Strony

wtorek, 11 czerwca 2013

O tym jak się Naczelna poznawać takie jak ona wybrała... ;)

22:59 -  nareszcie tabletki zaczęły działać na tę koszmarną migrenę.. a tu notka nie gotowa, bez zdjęć zrobionych.. ok, machnę inną, z kolejki, mam godzinę zaledwie, a tu przynajmniej już pazurki obfocone...

23:57 - zdążyłam. Teraz udostępnić, przejrzeć co jeszcze powinnam zrobić przed pójściem spać...

01:00 - za trzy godziny budzik wyrwie mnie ze snu.. brawo, Cholera, jedziesz na spotkanie lasek kosmetycznych, podczytujesz cichaczem na forum ich dylematy ubraniowe, a Ty będziesz niewyspana, z worami pod patrzałkami, w zwykłych portkach i koszulce, i na bank krzywym makijażem, który będziesz próbowała machnąć w autobusie, ba, do tego nie chce Ci się spać.. to dopiero sobie wystawisz etykietkę na pierwszym publicznym występie!


01:38 - niech pomyślę...
- nie, nie myśl, śpij kobieto!
- ale moment, niech pomyślę czy wszystko gotowe...
- nic nie jest gotowe! dobrze, że wiesz, co ubierzesz [i módl się, żeby tam inne dziewczyny nie odstawiły rewii mody, bo będziesz wyglądać jak jakiś odszczepieniec]  
- no racja, rano się tym zajmę, a teraz pora zasnąć... no, liczymy baranki! jeden b..łyszczyk, drugi błyszczyk, trzeci błyszczyk, czwarty błyszczyk...

04:00 - o.. *%^&#)@$)! przecież dopiero co oczy zamknęłam! [ziew] jeszcze chwilkę, błagam! [ziew] Jasna poczłapała do kuchni zrobić mi [ziew] herbatki do temosu [ziew] i kanapki [ziew] co za złota kobieta... no [ziew], pora zwlec kości z wyrka... [ziew, ziew, ziew] zachciało Ci się babo? to teraz cierp! spoko, za 24 godziny położysz się tu z powrotem...

04:30 - kurcze, tylko siusiu zrobiłam, fajkę wypaliłam, a tu pół godziny minęło? [zieeeew] Przynajmniej Jasna zamontowała mi w łapkach kubas gorącej herbaty... nie słyszę nawet co tam nawija, chyba o tym, że nie zdążymy na autobus, i że mało przytomna jest... eh, ale wciąż Złota i Kochana... Wpakowała mi w walizkę termos, kanapki, i coś tłumaczy... za mało tomna jestem, by wiedzieć co... ok, zadzwonię później to powtórzy.. ale pazurki zrobić trzeba! ;)

05:06 - oho, Jasna zaczyna biegać i pokrzykiwać, chyba powinnam zamontować się w aucie... znów zwiało pół godziny? przecież ja zdążyłam tylko naciągnąć na siebie portki i dopić herbatę!

05:12 - zdążymy, zdążymy... miasto puste, miśki śpią, pognamy radośnie :) silnik odpalony? czekaj, jak to się obsługiwało? naciskamy pedały, machamy patykiem przy fotelu i kręcimy kółkiem. O, ruszyło :)

05:13 - Dzień Dobry Podróżniku!!! Zapowiada się przepiękny dzień pełen emocji!! :D Twój poziom energii właśnie osiągnął poziom HI, upewnij się, że zapięłaś pasy, i w drogę!! Kierunek - Dworzec Autobusowy :D juuuhuuu!

05:55 - no, miejsce mam, jeszcze skoczę na ostatnią fajkę i do Wawy! :D

06:03 - toczy się toczy wesoły autobus :) obok sympatyczna dziewczyna, miło nam się rozmawia i zapowiada się, że na interesujących pogawędkach spędzimy część podróży :) też blogerka, recenzuje książki :) poleciła fajne do poczytania, pogawędziłyśmy o pielęgnacji i makijażu, a nawet zajrzała do mnie na bloga :) Pogoda zapowiada się rewelacyjnie, słońce świeci..

08:40 - przerwa na rozprostowanie kości i dymek! juhu! a Pan Kierowca mnie wkręcał wcześniej, że nie ma opcji, jedziemy bez przystanków, mój stres natychmiast zwiększył na tę wieść zapotrzebowanie na nikotynę.. ;)

09:00 - moja nowa sympatyczna znajoma próbuje się zdrzemnąć, a ja, siorbiąc z termosu herbatę próbuję popracować nad pilną korektą... Autostrada... pikuś jego mać.. W-w -> Wa-wa.. po pokreśleniu kilka stron, zamiast ich korekcie, skapitulowałam, ale spać też się nie da..

11:12 - oho, pora machnąć makijaż ;) aaale zaczęło lać! świat za oknami zniknął. A ja żadnego kremu nie wzięłam? brawo Naczelna! świetnie się zapowiadasz... z pudrem na łysej facjacie, który spłynie zaraz radośnie i z kreskami robionymi na wybojach, w stadzie wymuskanych dżag... no miodzio po prostu :D


12:06 - no i jestem w stolicy :) jeszcze metro, telefon do Michałosi po wskazówki jak dowędrować na miejsce, małe zamieszanie z numerkami na ulicy i uffff... pół godziny później chłodne wnętrze restauracji przywitało mnie gromadką radosnych dziewczyn buszujących pośród wielkiej sterty pudeł pełnych kosmetyków, i próbujących je porozdzielać do torebek...


 - kto Ty jesteś?
- zgadnijcie :P
- yyy... czarne włosy, to chyba Michałoooosia?
- :D hahaha, błąd! ;)



Zaniosłam ciastka do kelnera, który niedługo później przyniósł je pięknie rozłożone na tacach, i wróciłam z propozycją pomocy, jednak dziewczyny doskonale radziły sobie bez tego :)
Powoli, z czasem, zaczynały pojawiać się następne uczestniczki. Michałosia przegoniła nas kawał drogi z wielkiiiimi torbami pełnymi kolejnych skarbów.. dziesięć toreb w jednej łapce, drugie tyle w drugiej... cholern[ow]e obcasy! to był istny Spacer Farmera Na Szczudłach...

- Cholera! ukryj się! - oho, Aswertyna przyjechała ;) miałam być dla niej niespodzianką ;D [nie pytajcie czemu i jak, ja sama nie wiem do końca ;) ]
Po dłuższym rwetesie dziewczyny zawołały mnie na zewnątrz, no to wychodzę, patrzę, a tam jedna blondi patrzy na mnie podejrzliwie..
- pokaż plakietkę!- zażądała kategorycznie.
Pokazałam i nagle miałam na szyi blondynę, z wielkim uśmiechem i piskiem, uwieszoną... nonono, ta karteczka jakiś czar chyba w sobie miała! Lepiej nie dawajcie ich swoim facetom, bo będziecie miały stada piszczących lasek pod ich drzwiami do ogarnięcia! ;)

Kiedy wszystkie formalności powitalne dobiegły końca, zapędzono nas do stołu, gdzie usiąść łatwo wcale nie było, ponieważ na krzesłach, wokół krzeseł, pod krzesłami, i jeszcze na stolikach stały torebki wypakowane kosmetykami wszelkiej maści.. Opowiadałyśmy o sobie, swoich blogach, grzebałyśmy w torbach..

Jeszcze nie zdążyłyśmy ich rozpakować, kiedy przyszła przesympatyczna dziewczyna z Pat&Rub wraz z magicznym
drewnianym pudełkiem :D
Zrobiła nam bardzo ciekawą prezentację, poopowiadała mnóstwo różnych rzeczy i ofercie firmy oraz pozwoliła nam się wymaziać całym mnóstwem cudowności.
Nie kryję, w kilku się dosłownie zakochałam! A najbardziej w olejku z drobinkami i serii ujędrniającej.. Niestety, nie było ich w podarunkach, które dostałyśmy, ale cudna filcowa torebka z trzema skarbami dla każdej i tak ucieszyła niesamowicie! :D
 
To był mój pierwszy realny kontakt z kosmetykami tej firmy [poza tym, że niektóre mają za intensywne dla mnie zapachy, ale ja ogólnie nie lubię aromatów przyprawowych i korzennych] baaardzo mi się spodobały :)

Jasnej zresztą też, od kiedy tylko je dorwała w swoje ręce ;) od tamtej pory na pewno są regularnie wysmarowane ichnim kremem hipoalergicznym do dłoni ;)

Po tak emocjonującej części pierwszej, postanowiłyśmy, jak na prawdziwe baby przystało, grupowo wykończyć jakiegoś faceta... padło na biednego kelnera, któremu [uwaga uwaga!] dziewczyny oblukiwały tyłek na bezczela i dały ksywkę "ciasteczko" :P 
Na stół, pomiędzy sterty toreb przywędrowały naleśniki i pierogi, soki, i herbatki... a nie było to łatwe, przy fakcie, że podłoga też była zaścielona pakunkami ;D
Przy okazji mojego zamawiania dowiedziałam się też, że już domyślają się skąd moja ksywka ;)
Specjalnie dla dziewczyn, po prawej, Kelner-Ciasteczko ;)


Nim zdążyłyśmy skończyć szamać, przybyli państwo z BalmShop. 

Przemiła pani przypominająca mi niesamowicie dawną znajomą i cichutki Pan Statyw Do Laptopa :)
Oczywiście, bez krztyny złośliwości :) bo dzięki poświęceniu pana, mogłyśmy wszystkie bez przeszkód słuchać i oglądać zarazem, prezentacji jego uroczej towarzyszki :)

 

Okazało się, że sklep, mimo, że młodziutki, jest starannie dopracowany i celuje w marki nie spotykane powszechnie na rynku, a planom dynamicznego rozwoju na pewno będziemy kibicować z mocno trzymanymi kciukami :)
Na pewno znajdziecie też tam tez fachowe doradztwo, skąd wiem? pani wcześniej... przestudiowala nasze blogi i dobrała upominki indywidualnie pod te skromne informacje... I wiecie co? ŻADNA z dziewczyn nawet nie myślała o wymienianiu się czy choćby kropli rozczarowania. 100% trafień! wszystkie dziołchy szczęśliwe! ;)
Czy to nie najlepszy dowód? :)




Później już oddałyśmy się dyskusjom, opowieściom z blogerskiego żywota, wymienianiu się zawartościami paczek też po części i zacieśnianiu więzi :) Śmiechu i zabawy było co niemiara, a do tego jeszcze losowanie dodatkowych nagród się odbyło... Oczywiście, piękne piaskowce trafiły na prawo ode mnie, na lewo ode mnie, ale w środek to już nie ;) całe moje kulawe szczęście ;) Box złapała Aswetyna, ale za to, z tego co widziałam w relacjach, na zdjęcia z wrzucania losów załapały się moje pazurki, które robiłam o poranku pod szycia na jeansach :P


Część dziewczyn niestety musiała iść zanim zabrałyśmy się za robienie grupowych fotek.. Mi się udało załapać, mimo, że już w drzwiach byłam z walizką i myślami liczyłam, czy zdążę na powrotny autobus do domu ;)



Na szczęście do metra dobiegłam bez przeszkód, jeszcze Jasnej zdałam relację po drodze, walizki poszły do luku i odjechaliśmy..

Ale to nie koniec!  ;) na postoju w łodzi stwierdziłam, że nie wytrzymam, MUSZĘ się namacać w końcu, i zobaczyć, co dziewczynom udało się od sponsorów na pamiątkę nam wytargać, pobiegłam więc na dół, torby złapałam, otworzyłam, by nie brać całości do góry i... okazało się, że moja żółta patera podróżna zaginęła w akcji... a jak patera, to i to, co przy niej postawiłam... upominki w restauracji zostawiłam!!!
Trzeba było widzieć minę kierowcy, jak się prawie rozryczałam na środku peronu, wywalając wszystko z toreb i lamentując "ZGUBIłAM KOSMETYYYYYKIIIIII!!!" 

Na szczęście szybki telefon do Michałosi pozwolił mi odetchnąć... znalazła, zaopiekowała się, i lada dzień powinna paczka do mnie przyjść ;)
Po siedmiu i pół godziny jazdy, dotarliśmy na Wrocławski Dworzec Autobusowy. Dzięki opatrzności, że nie zostawiłam tam kocyka [obiektu żartów na spotkaniu ;) ] bo bym w drodze zamarzła...
A Jasna nie wywaliła mnie na wycieraczkę spać za gapiostwo z paczkami chyba tylko dlatego, że w torbie miałam zestawy z perfumami, w których się od razu zakochała, podobnie jak w P&R z drugiej torby ;)
 
23 godziny po zwleczeniu się z pieleszy, ległam w nie znowu. Padnięta, ale szczęśliwa po niesamowitym dniu pełnym wrażeń i poznawaniu równie szajbniętych na punkcie kosmetyków jak ja, dziewczyn :)

Dzięki Laski! Było rewelacyjnie, cieszę się, że przyjęłyście mnie tak ciepło do swojego grona i na pewno od dziś wiem, że na zloty będę polować, bo, jak widać po długości opisu, jeden krótki dzień, a tyyyyle radości i wspomnień! ;)

Ściski cieplutkie,
Cholera Naczelna

Więcej rewelacyjnych zdjęć na blogach pozostałych uczestniczek [już lub pewnie wkrótce] ;)

16. ja :) Dominika- www.4cholery.blogspot.com

A sponsorowali wspaniałe upominki:

- Hean
- Wibo
- Joanna 

[listy zapożyczone od Izy - Pogodowej]

I ogromne podziekowania dla dziewczyn, które wszystko to zorganizowały wykonując OGROM świetnej pracy!! Michałosi, Pogodowej i Czarnulce. Chylę czoła za zdolności organizacyjne :) 

55 komentarzy:

  1. Brakuje sponsorów na dole wpisu :D świetnie się czytało, zmęczyłam się razem z Tobą, ale strasznie CI zazdroszczę tego zmęczenia i poznania wszystkich oto roześmianych panienek ze zdjęć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już uzupełniłam obie listy :D tak to jest jak się człowiek spieszy ;D

      a co do zazdroszczenia, to uwierz, jest czego ;) dziewczyny, co do jednej - rewelacja :D , a spotkanie suuuper :D

      Usuń
  2. Przeczytałam jednym tchem jak fabułę dobrej komedii kryminalnej! Szczególnie przy sytuacji z zaginięciem paczek wstrzymałam oddech:O haha, ale generalnie się uśmiałam jak zawsze:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wiesz jaka minę miał pan kierowca jak mu się dorosła baba prawie rozryczała na środku peronu, że zgubiła kosmetyki? ;)
      aaa! własnie!! musze to dopisać :D

      Usuń
  3. Chyba znowu jakiś falstart :P Ale Wam zazdroszczę tych spotkań! Sama bym się chętnie wybrała, ale jestem trochę nieśmiała :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niom, pisanie bezwzrokowe się mści [próbuję się go nauczyć] ;) skrót klawiszowy nie zadziałał ;)

      ale Ty się nieśmiałością nie zasłaniaj! ja tam byłam jak filip z konopii, a dziewczyny przyjęły jak swoją! nie ma się czego bać :)

      Usuń
  4. znakomita relacja kochana!przeczytałam z wielką przyjemnością:)
    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to teraz pomyśl, że nie udało mi się oddać tego klimatu nawet po części... ;)

      Usuń
  5. Ale się uśmiałam :D Najlepszy był "Pan statyw do latopa" :D i Twoje nocno-ranne przemyślenia :D Również było miło Cię poznać, ja jestem w dalszym ciągu w ogromnym, pozytywnym szoku całego tego spotkania:) i oby więcej takich! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oby! oby! :D

      a wiesz ile "fotek razy" polowałam, by złapać ładnie oboje i by Pan Statyw był uśmiechnięty? ;)

      Usuń
    2. Ale warto było, bananka zrobił ślicznego :P

      Usuń
  6. Cholera jestes boska :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a Pan Statyw do Laptopa to jest ciacho :D jak kiedys Damian ze mna nie wytrzyma i wyrzuci mnie do tego Pana sobie poderwe :D

      Usuń
    2. hahaha, Ty nie wypisuj tu takich rzeczy, bo na drugi raz dostaniesz czarną polewkę w paczce a nie czarne mydło od BalmShop!! ;)

      [asz! linków nie podpięłam... ]

      Usuń
    3. :D trudno :D

      Usuń
  7. "zgubiłam kosmetyyyykiii" - epicko to musiało wyglądać zwłaszcza że już i tak byłaś nimi obładowana.
    bardzo miło było poznać ;) mam nadzieję, że to nie ostatnie nasze spotkanie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, pewnie z boku, conajmniej tragikomicznie :D

      Ciebie również imienniczko, przez którą ciągle miałam zakręt "to do mnie ktoś coś mówi? ale o co chodzi?" ;D
      mam nadzieję, że następne niebawem :)

      Usuń
  8. Trochę zazdroszczę spotkania i podziwiam za umiejętność malowania się w autobusie, ja bym sobie w najlepszym wypadku pewnie oko wydłubała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, toż to jedna z podstawowych umiejętności kobiety!! jak możesz tego nie umieć? ;)
      [razem z malowaniem się w trasie, ale bez przestojów i blokowania innych kierowców na przykład na światłach ;) [no oczywiście w samochodzie, który nie jest w ruchu, tego zabraniają przepisy ;)]

      Usuń
  9. Bardzo fajna relacja, i super zdjęcie Aswertyny Cię szukającej:D

    OdpowiedzUsuń
  10. musiało być przesympatycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Podziwiam Jasną ,że wstała tak rano i przygotowała Ci całą wyprawkę :D Przekaż jej wyrazy uznania ode mnie :D
    Spotkanie oczywiście CUDOWNE !! Czekam na powtórkę ,aż nie wierze ,że wszystko zostawiłaś :D Z Pat&Rub trafił mi się ten sam cudowny zestawik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też ją podziwiam :D No, ale ona po całości jest genialna i robi takie cudne rzeczy :)

      Ja też nie wierzyłam, że zostało!! sądziłam, że bardziej "interesowna suka" będę, i będę pilnować skarbów jak oka w głowie ;) i może by tak było, gdybyście Wy, i spotkanie, nie były tak fajne. ;)

      Usuń
  12. Ahhh jak ja Wam zazdroszczę :) Może następnym razem mi się uda z Wami spotkać :)

    OdpowiedzUsuń
  13. hihihihi bardzio mnie cieszy, że miałaś czym przekupić Jasną :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie też!! bo noce zimne, a wycieraczka szorstka!! :D:D:D

      Usuń
  14. Świetna relacja, tak jak i spotkanie:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Było bosko :) Tęsknię już :***

    OdpowiedzUsuń
  16. Ależ musiało być cudownie :) Dobrze że te kosmetyki się znalazły ... rewelacyjna relacja!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ok, było :D a relacja nie jest w stanie oddać tego śmiechu, rwetesu, zapachów, klimatu... ;)

      Usuń
  17. Ja to jestem chyba jakaś inna bo mi ani kelner ani pan statyw nie mieszczą się w moim świecie "ciachowości". Aczkolwiek byli tak mili, że ciężko odmówić im uroku :D
    Michałosia właśnie wytykała twoją gapowatość, bo jak się z Domi zbierałam do domu to zauważyła twoje zagubione pakunki ;) Najważniejsze, że dotrą do właścicielki!
    Super było, szkoda, że się skończyło ale ja chce jeszcze RAZ (co najmniej)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja też nie przyglądałam im się, no ale ja jestem inna historia ;)

      no ja kompletnie nie wiem, jak to się stało, skoro odjechałam z ciężką walizką ;) no, ale ja gapa jestem jakich mało, a jeszcze pod wpływem emocji ze spotkania, zdjęciami i zegarkiem zaaferowana.. i wystarczyło ;D

      koniecznie. oby jeszcze wiele razy :D

      Usuń
  18. widzę że spotkanie było bardzo udane ba nawet wydaje mi się że najlepsze z wszystkich o jakich czytałam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to było moje pierwsze, więc skali porównawczej nie mam, ale udane na pewno! :D

      Usuń
  19. Również z zaciekawieniem czytałam :) Fajnie że organizacja spotkania na najwyższym poziomie! Zazdroszczę i żałuję że mieszkam tak daleko, bo bym się wprosiła :) Pozdrawiam Was malinowe Dziewczyny i oby więcej takich spotkań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem w szoku, że dziewczyny taki ogrom pracy tak zgrabnie ogarnęły :) normalnie brawa dla nich! :)

      Usuń
  20. Świetne są takie spotkania. Można poznać fantastyczne osoby, z którymi dzielimy pasję :)

    OdpowiedzUsuń
  21. ale super się czytało, miło było Cię poznać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a wróciły wspomnienia choć na moment? ;)
      Ciebie również bardzo miło było poznać na żywo :)

      Usuń
  22. hehe ja to myślę sobie teraz Cholero, ze porzucenie paczki z kosmetykami było celowe:-P
    A co tam wrócę na luzaku do domku a Miśka wszystko zatarga i porozsyła:-P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, kurcza, i rozgryzła ten misternie uknuty plan!! ;D

      Usuń
  23. Widziałam już tyle relacji z owego spotkania, ale tylko Twoje czytałam z zapartym tchem <3 Uwielbiam Cię czytać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :* zawsze mnie cieszy, kiedy wiem, że komuś miło się czytało :*

      Usuń
  24. Popieram przedmówczynię :) Podoba mi się na Twoim blogu że piszesz ciekawie, przykuwasz uwagę, a jednocześnie robisz to bez żadnych uszczypliwości. Czyli da się ;) Widziałam parę opisów tego spotkania ale Twój to prawie scenariusz filmu akcji, hehe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bo cały ten dzień był jak szalony film akcji! ;) nawet siedząc godzinami w autobusie, czułam się, jak bym gdzieś goniła ;D

      Usuń
  25. Przeglądam sobie Twojego bloga i tak aż doszłam do świetnie napisanej relacji, przy której się pośmiałam :) Aleee Ja się cieszę że spotkałam taką fajną osobę, jak Ty w tym autobusie ;)))

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, komentowanie nie gryzie ;) ja też ;)

Bardzo lubię i cenię każde słowo od Was, Wasze komentarze są dla mnie motorkiem napędowym :)

Staram się też odpowiadać na Wasze wpisy, pytania, i odwiedzać moich czytelników.

4cholery@gmail.com

Cholera Naczelna