Na początek zagadka:
ilu trzeba majstrów do pomalowania sufitu i kawałeczka ściany w wykafelkowanej sześciometrowej łazience? ;)
Czyli Wieści z Placu Boju, część druga ;)
Weszłyśmy do sieni, i nagle otoczyła nas ciepła oliwka zamiast chłodnego popiołu... Namierzyłyśmy więc Wesołą Ekipę, jak zwykle urzędującą w kuchni z kubkami kawy na ploteczkach.
- yyy... a czemu tam jest zielony? - [ja]
- no jak. no pomalowane jest. źle? - [majster]
- no tak, bo miał być szary!
- jaki szary? miał być zielony!
- niieee, miał być szary!
- no ale przecież widziały go już panie, i był zielony, i było dobrze
- nie widziałyśmy, wyszłyśmy jak turkus dopiero zaczynał schnąć, panowie jedli kanapki, a reszta jeszcze nie była pomalowana
- była
- nie była
- była
- nie, nie była, bo miał być szary, a farba zielona jest jeszcze mokra!
- ale jaka mokra? sucha jest - już się zastanawiałam, jak bardzo można brnąć w tę dyskusję, i którego z majstrów przytknąć do ściany, aby zobaczył na sobie, jak bardzo mokra jeszcze jest farba, która aż lśniła smugami świeżego nakładania, ale chyba dało się to wyczytać z mojej twarzy...
- farba zielona jest mokra, a do tego miała być szara, jest zaznaczona na planach.
- no ale ładnie jest!
- ale miał być szary!
- no ale ładnie jest!
- ale ja chcę tam szary
- ale ładnie jest, w holu też jest zielony!
- i dlatego tam miał być szary, że w holu jest zielony!
- Staszek, no weź mi pomóż panie przekabacić na zielony! - główny malujący, widząc zacięty opór zawołał po posiłki, lecz te, dziwnym trafem, zaczęły się dyskretnie ewakuować i mieszać w wiadrach...
- przykro mi, ale już i tak zmieniłyśmy wiele rzeczy, w tym nie ustąpię, chcę szary.
- ale ładny jest ten zielony!
- ładny, no dziękuję, sama wybierałam, ale ja chcę szaaaary! szary: czysty, zimny, bez dobarwień! który wydobędzie turkus! no nie da rady inaczej! poproszę szary!!
- tamtej farby już chyba nie ma.
- jest, było zamówione tu i na górę
- no doooobrze, przemalujemy... - i przytargali do otwierania.... beż.
- ale to jest beżowy! szary! numer 25 00!
- aaa.. no dobrze, jak się nie da inaczej, to już malujemy, malujemy, będzie szary...
I weź tu człeku nie oszarzej.. znaczy, nie osiwiej, kiedy wychodzisz na dwie godziny, a później kolejne pół musisz się spierać z majstrami, którzy tylko czekają aż znów wyjdziesz ;)
Do tego, ze zmęczenia, mój mózg przeszedł chyba w tryb maksymalnie oszczędnościowy... techniki negocjacji? tłumaczenie? nawet nie wiem już co to takiego ;)
Finalnie - taaak. ten szary wygląda 1000 razy lepiej, my jesteśmy zadowolone, a Wesoła Ekipa pozwijała zabawki i oficjalnie już skończyła. "Oficjalnie", to dobre określenie ;) Ale że mamy pełne skrzynki narzędziowe, to nadal wszystko idzie do przodu :)
Dzisiaj natomiast postanowiłyśmy, że trzeba nieco zwolnić i bardziej relaksacyjnie podejść do tematu, więc głównie sprzątanie, pucowanie, doczyszczanie i rozkładanie tego, co już przewiozłyśmy :)
A co do recenzowania... najchętniej bym teraz zrecenzowała doooobrą poduszkę :D :D :D
Wasza wycieńczona Cholera Naczelna ;)
Dlatego czasem lepiej samemu sobie zrobić remont, muszę się nauczyć kłaść płytki ;)
OdpowiedzUsuńkłaść i fugować - już potrafimy, jeszcze tylko przycinania się nieco boję ;)
UsuńJa wiem, że w zasadzie to zabawne nie jest, szczególnie jak człowieka krew zalewa w trakcie takiej dyskusji, ale obśmiałam się jak głupia :D
OdpowiedzUsuńja w sumie też teraz mam z tego mega ubaw, dlatego postanowiłam się tym z Wami podzielić :D
UsuńHeh:) U nas zawsze mążsam maluję a ja robię za pomagiera :) Jest może bardziej męcząco ale co zmalujemy to nasze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i dużo odpoczynku życze :)
my też dotąd wszystkie remonty robiłyśmy same, ale skoro właściciele zadecydowali, że dają ekipę, to postanowiłyśmy nie kręcić nosami ;)
Usuńchociaż przyznam, parę razy aż mnie łapki nie raz świerzbiły, żeby złapać za wałek ;) zwłaszcza patrząc na niedociągnięcia na ścianach... ;)
U nas podobnie. Tato zajmuje się remontami, wykończeniówkami a ja... złapałam bakcyla.:) Od przypadkowej pomocy się zaczęło. :))Zaczynałam od przecierania ścian kończyłam na układaniu podłogi...ale akurat ten szczegół to w pojedynkę się nie uda podłogi zmontować.
Usuńmy złapałyśmy go robiąc remonty w kolejnych mieszkaniach ;) i uwielbiaaaamy! :D
Usuńmy mamy teraz do zrobienia podłogę właśnie, ale na szczęście jest nas dwie :D gorzej, że nie mamy flexa, a tylko wyżynarkę... ;)
My na szczęście mieliśmy fantastyczną ekipę remontową. Zrobili co mieli zrobić, tak jak miało być zrobione. Ale u Was widać już koniec, to trochę odsapniecie :)
OdpowiedzUsuńPs. Dominika, z facetami o kolorach? Serio? Hmm...
nasza się sprawiała tylko na początku, ale później... ehhh...
Usuńno z facetami, dlatego używałam najprostszych określeń jak "zielony" [zgaszona oliwka], czerwony [bordo i ognista czewień], niebieski [turkus i denim ;)]...
z wyliczeń wynika, że odsapniemy tak jakoś w od 24 lutego dopiero ;)
Mój mąż budowlańcem jest to ja nie mam problemu tylko czasem czasu brak, ale
OdpowiedzUsuńWspólłczuję i proponuję pisać pamiętnik z remontów może wyjdzie
wielkie dzieło? Czasem powierzysz ludziom swoje marzenie a oni to sknocą ! Mam nadzieję że teraz będa się stosować do wskazówek :)
no mieli być jeszcze parę dni i wszystko pokończyć, aż tu nagle pakując się po południu oświadczyli, że... już nie wracają ;) dlatego teraz śmigamy ze śrubokrętami i dokańczamy co trzeba [i co się da] ;)
UsuńŚmieszna dyskusja, ja bym się zdenerwowała :P Dobrze, że ostatecznie jest szary tak jak chciałaś ;)
OdpowiedzUsuńno cóż, nie mieli wyboru, ja mimo zmęczenia zbyt wielkiego, by się nawet denerwować, po prostu nie przyjmowałam innej opcji do wiadomości :D
Usuńa y sami będziemy malować bo to są właśnie "fachowcy"
OdpowiedzUsuńostatnie 7 razy malowałyśmy same ;) i jakoś faktycznie szło szybciej i sprawniej ;)
Usuńno0 ale właściciele domu sobie zażyczyli, że ma być zaprzyjaźniona ekipa, no to się nie kłóciłyśmy ;) bo fakt, przed malowaniem trzeba było zerwać boazerie i wygładzić ściany po niej ;)
ja mam dosyc remontów, debil u mnie w bloku wierci dziury i zrywa kafle o 10 w nocy i jeszcze cham powie, że mu wolno, i co nie rozerwac dziada na kawałki
OdpowiedzUsuńojoj, no to współczuję.
Usuńdlatego też ja nienawidzę mieszkać w blokach. mam wyrzuty sumienia hałasując, i niski próg tolerancji dla hałasujących sąsiadów ;)
jestem strasznie ciekawa efektu końcowego :) można liczyć na to, że pokarzesz? :))
OdpowiedzUsuńjak uda nam się ogarnąć wszystko na tyle, by się nadawało do pokazywania, to coś podrzucę :D
UsuńTy się nie kłóć z fachowcami, oni zawsze lepiej wiedzą :D
OdpowiedzUsuńp.s. a jak się czuje ząbek??
hahaha, to prawda, zwłaszcza w kwestiach czy widziałyśmy ten kolor przed wyjściem ;)
Usuńa ząbek na szczęście przynajmniej jeszcze nie boli, bo nie mam możliwości się dostać do mojej dentystki przed powrotem z pracy i dokończeniem przeprowadzki [inaczej się po prostu nie wyrobimy z terminami], więc uczę się właśnie pilnie uśmiechać nie za szeroko ;)
tylko nie przesadzaj z tym ograniczaniem uśmiechu :)
Usuńhahaha, no i tak się chyba nie da, bo to wbrew mojej naturze się nie szczerzyć ;) najwyżej będę szczerbulca odstawiać ;)
UsuńHa ha ha!
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam :)
Tak ot jest z "fachowcami", cóż począć - oni przecież się znają lepiej - i wiedzą jaki "kolor" odpowiedni hahahahahahah :D
Dominisia - buzi buzi od Dominiki :)))
:D Dominiki rulez! :D
Usuńno i dlatego ja zdecydowanie jestem z tych patrzących na ręce ;) jakoś wolę przegonić kogoś, by poprawił, niż później psioczyć, że spierniczona robota ;)
cmoki!
A u mnie nie ma fachowców, a i tak ledwie obroniłam dawno ugadaną moją niebieską farbę. Bo każdy miał inną koncepcję na mój pokój podczas malowania
OdpowiedzUsuńa jaki odcień niebieskiego sobie wymyśliłaś?
Usuńja mam ostatnio słabość do denimu z kroplą zieleni... a raz lodowy błękit wymalowałyśmy w sypialni, łącząc go z zimnym i cieeemnym brązem... ależ śliczne to było! ;)
u mnie mąż sam remontuję jak ma tylko czas :D
OdpowiedzUsuńa jak z tym posiadaniem czasu? bo zwykle szefc bez butów chodzi, a mężowie mają niedobory czasu notorycznie ;)
UsuńNie wiem, czy miałabym tyle cierpliwości... naprawdę nie wiem... ;)
OdpowiedzUsuńzaleta zmęczenia: nie masz siły się ciskać, jak się uczepisz jednej myśli, to jak zdarta płyta w kółko powtarzasz, aż zobaczysz efekt ;) na nic więcej nie starcza energii, to i złość urodzie nie ma jak zaszkodzić już bardziej :D
Usuń"fachowcy" na samą myśl, że mamy kogoś zamawiać do roboty to robi mi się gorąco... nie dość, że płaci się jak za woły to jeszcze rzadko kiedy zrobią dobrze :/
OdpowiedzUsuńzrobią zrobią, tylko trzeba stać nad nimi i nie słuchać co mówią, tylko stwierdzać krótko: "ja widzę, że przebija kolor, pan widzieć nie musi. to jest do poprawienia" ;) i broń boże nie pozwalać zrobić później, bo tak właśnie musimy sobie kuchnię domalować... a cztery razy spierałam się z panem, że przecież mam oczy i widzę, czy pomalował drugi raz ;)
UsuńA to fachowcy... Mnie czeka malowanie sypialni na wiosnę, jeszcze nie wiem kto się tym zajmie, ale wiem jedno - muszę dopilnować koloru :D
OdpowiedzUsuńpomaluj sama :D jeden pokój to parę godzin pracy i pewność, że będzie zrobione perfekcyjnie :D
UsuńAle zielony jest ładny :D:D no chyba bym się posikała ze śmiechu stojąc obok i słuchając tej wymiany zdań :):):) :D:D
OdpowiedzUsuńa dodaj do tego że większość "dublujących się" tekstów typu "była - nie była - była - nie była" ciachnęłam, bo by zapis miał kilometr ;)
UsuńHahaha. Moja wyobraźnia zadziałała....:D leże nie wstaje. łojeku :)
UsuńOj Cholerko, a raczej Cholerki, istne cuda macie.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony wiem coś o tym...wyjechałam jednego dnia i do turkusowych kafelków w kuchni poszła pomarańczowa farba... i tak po próbie ratunku, o kuchnia! zostało brzoskwiniowo, choć efekt jest całkiem udaną wypadkową ;) Try to design
Wesoło tam miałyście :) Historyjka, jak z komedii :) Albo... z programu Usterka :D
OdpowiedzUsuńNie ma to jak fachowcy :D Dobrze, że efekt jest udany :))
OdpowiedzUsuńZ takimi ekipami różnie bywa :) Dobrze, że postawiłyście na swoim. Ja wolę sama remontować, żeby wszystko było po mojemu, i właśnie przez to remont odwlekam już drugi rok... ech ;)
OdpowiedzUsuń