Strony

wtorek, 4 lutego 2014

Kolorowe z majstrami rozmowy ;)

Na początek zagadka:
ilu trzeba majstrów do pomalowania sufitu i kawałeczka ściany w wykafelkowanej sześciometrowej łazience? ;)



Czyli Wieści z Placu Boju, część druga ;)

Weszłyśmy do sieni, i nagle otoczyła nas ciepła oliwka zamiast chłodnego popiołu... Namierzyłyśmy więc Wesołą Ekipę, jak zwykle urzędującą w kuchni z kubkami kawy na ploteczkach.


- yyy... a czemu tam jest zielony? - [ja]
- no jak. no pomalowane jest. źle? - [majster]
- no tak, bo miał być szary!
- jaki szary? miał być zielony!
- niieee, miał być szary!
- no ale przecież widziały go już panie, i był zielony, i było dobrze
- nie widziałyśmy, wyszłyśmy jak turkus dopiero zaczynał schnąć, panowie jedli kanapki, a reszta jeszcze nie była pomalowana
- była
- nie była
- była
- nie, nie była, bo miał być szary, a farba zielona jest jeszcze mokra!
- ale jaka mokra? sucha jest - już się zastanawiałam, jak bardzo można brnąć w tę dyskusję, i którego z majstrów przytknąć do ściany, aby zobaczył na sobie, jak bardzo mokra jeszcze jest farba, która aż lśniła smugami świeżego nakładania, ale chyba dało się to wyczytać z mojej twarzy...
- farba zielona jest mokra, a do tego miała być szara, jest zaznaczona na planach.
- no ale ładnie jest!
- ale miał być szary!
- no ale ładnie jest!
- ale ja chcę tam szary
- ale ładnie jest, w holu też jest zielony!
- i dlatego tam miał być szary, że w holu jest zielony!
- Staszek, no weź mi pomóż panie przekabacić na zielony! - główny malujący, widząc zacięty opór zawołał po posiłki, lecz te, dziwnym trafem, zaczęły się dyskretnie ewakuować i mieszać w wiadrach...
- przykro mi, ale już i tak zmieniłyśmy wiele rzeczy, w tym nie ustąpię, chcę szary.
- ale ładny jest ten zielony!
- ładny, no dziękuję, sama wybierałam, ale ja chcę szaaaary! szary: czysty, zimny, bez dobarwień! który wydobędzie turkus! no nie da rady inaczej! poproszę szary!!
- tamtej farby już chyba nie ma.
- jest, było zamówione tu i na górę
- no doooobrze, przemalujemy... - i przytargali do otwierania.... beż.
- ale to jest beżowy! szary! numer 25 00!
- aaa.. no dobrze, jak się nie da inaczej, to już malujemy, malujemy, będzie szary...

I weź tu człeku nie oszarzej.. znaczy, nie osiwiej, kiedy wychodzisz na dwie godziny, a później kolejne pół musisz się spierać z majstrami, którzy tylko czekają aż znów wyjdziesz ;)
Do tego, ze zmęczenia, mój mózg przeszedł chyba w tryb maksymalnie oszczędnościowy... techniki negocjacji? tłumaczenie? nawet nie wiem już co to takiego ;)

Finalnie - taaak. ten szary wygląda 1000 razy lepiej, my jesteśmy zadowolone, a Wesoła Ekipa pozwijała zabawki i oficjalnie już skończyła. "Oficjalnie", to dobre określenie ;) Ale że mamy pełne skrzynki narzędziowe, to nadal wszystko idzie do przodu :)

Dzisiaj natomiast postanowiłyśmy, że trzeba nieco zwolnić i bardziej relaksacyjnie podejść do tematu, więc głównie sprzątanie, pucowanie, doczyszczanie i rozkładanie tego, co już przewiozłyśmy :)

A co do recenzowania... najchętniej bym teraz zrecenzowała doooobrą poduszkę :D :D :D

 Wasza wycieńczona Cholera Naczelna ;)

43 komentarze:

  1. Dlatego czasem lepiej samemu sobie zrobić remont, muszę się nauczyć kłaść płytki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kłaść i fugować - już potrafimy, jeszcze tylko przycinania się nieco boję ;)

      Usuń
  2. Ja wiem, że w zasadzie to zabawne nie jest, szczególnie jak człowieka krew zalewa w trakcie takiej dyskusji, ale obśmiałam się jak głupia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja w sumie też teraz mam z tego mega ubaw, dlatego postanowiłam się tym z Wami podzielić :D

      Usuń
  3. Heh:) U nas zawsze mążsam maluję a ja robię za pomagiera :) Jest może bardziej męcząco ale co zmalujemy to nasze :)
    Pozdrawiam ciepło i dużo odpoczynku życze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. my też dotąd wszystkie remonty robiłyśmy same, ale skoro właściciele zadecydowali, że dają ekipę, to postanowiłyśmy nie kręcić nosami ;)
      chociaż przyznam, parę razy aż mnie łapki nie raz świerzbiły, żeby złapać za wałek ;) zwłaszcza patrząc na niedociągnięcia na ścianach... ;)

      Usuń
    2. U nas podobnie. Tato zajmuje się remontami, wykończeniówkami a ja... złapałam bakcyla.:) Od przypadkowej pomocy się zaczęło. :))Zaczynałam od przecierania ścian kończyłam na układaniu podłogi...ale akurat ten szczegół to w pojedynkę się nie uda podłogi zmontować.

      Usuń
    3. my złapałyśmy go robiąc remonty w kolejnych mieszkaniach ;) i uwielbiaaaamy! :D
      my mamy teraz do zrobienia podłogę właśnie, ale na szczęście jest nas dwie :D gorzej, że nie mamy flexa, a tylko wyżynarkę... ;)

      Usuń
  4. My na szczęście mieliśmy fantastyczną ekipę remontową. Zrobili co mieli zrobić, tak jak miało być zrobione. Ale u Was widać już koniec, to trochę odsapniecie :)
    Ps. Dominika, z facetami o kolorach? Serio? Hmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nasza się sprawiała tylko na początku, ale później... ehhh...
      no z facetami, dlatego używałam najprostszych określeń jak "zielony" [zgaszona oliwka], czerwony [bordo i ognista czewień], niebieski [turkus i denim ;)]...
      z wyliczeń wynika, że odsapniemy tak jakoś w od 24 lutego dopiero ;)

      Usuń
  5. Mój mąż budowlańcem jest to ja nie mam problemu tylko czasem czasu brak, ale
    Wspólłczuję i proponuję pisać pamiętnik z remontów może wyjdzie
    wielkie dzieło? Czasem powierzysz ludziom swoje marzenie a oni to sknocą ! Mam nadzieję że teraz będa się stosować do wskazówek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no mieli być jeszcze parę dni i wszystko pokończyć, aż tu nagle pakując się po południu oświadczyli, że... już nie wracają ;) dlatego teraz śmigamy ze śrubokrętami i dokańczamy co trzeba [i co się da] ;)

      Usuń
  6. Śmieszna dyskusja, ja bym się zdenerwowała :P Dobrze, że ostatecznie jest szary tak jak chciałaś ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, nie mieli wyboru, ja mimo zmęczenia zbyt wielkiego, by się nawet denerwować, po prostu nie przyjmowałam innej opcji do wiadomości :D

      Usuń
  7. a y sami będziemy malować bo to są właśnie "fachowcy"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ostatnie 7 razy malowałyśmy same ;) i jakoś faktycznie szło szybciej i sprawniej ;)
      no0 ale właściciele domu sobie zażyczyli, że ma być zaprzyjaźniona ekipa, no to się nie kłóciłyśmy ;) bo fakt, przed malowaniem trzeba było zerwać boazerie i wygładzić ściany po niej ;)

      Usuń
  8. ja mam dosyc remontów, debil u mnie w bloku wierci dziury i zrywa kafle o 10 w nocy i jeszcze cham powie, że mu wolno, i co nie rozerwac dziada na kawałki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojoj, no to współczuję.
      dlatego też ja nienawidzę mieszkać w blokach. mam wyrzuty sumienia hałasując, i niski próg tolerancji dla hałasujących sąsiadów ;)

      Usuń
  9. jestem strasznie ciekawa efektu końcowego :) można liczyć na to, że pokarzesz? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak uda nam się ogarnąć wszystko na tyle, by się nadawało do pokazywania, to coś podrzucę :D

      Usuń
  10. Ty się nie kłóć z fachowcami, oni zawsze lepiej wiedzą :D

    p.s. a jak się czuje ząbek??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha, to prawda, zwłaszcza w kwestiach czy widziałyśmy ten kolor przed wyjściem ;)

      a ząbek na szczęście przynajmniej jeszcze nie boli, bo nie mam możliwości się dostać do mojej dentystki przed powrotem z pracy i dokończeniem przeprowadzki [inaczej się po prostu nie wyrobimy z terminami], więc uczę się właśnie pilnie uśmiechać nie za szeroko ;)

      Usuń
    2. tylko nie przesadzaj z tym ograniczaniem uśmiechu :)

      Usuń
    3. hahaha, no i tak się chyba nie da, bo to wbrew mojej naturze się nie szczerzyć ;) najwyżej będę szczerbulca odstawiać ;)

      Usuń
  11. Ha ha ha!
    Ale się uśmiałam :)
    Tak ot jest z "fachowcami", cóż począć - oni przecież się znają lepiej - i wiedzą jaki "kolor" odpowiedni hahahahahahah :D
    Dominisia - buzi buzi od Dominiki :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Dominiki rulez! :D

      no i dlatego ja zdecydowanie jestem z tych patrzących na ręce ;) jakoś wolę przegonić kogoś, by poprawił, niż później psioczyć, że spierniczona robota ;)

      cmoki!

      Usuń
  12. A u mnie nie ma fachowców, a i tak ledwie obroniłam dawno ugadaną moją niebieską farbę. Bo każdy miał inną koncepcję na mój pokój podczas malowania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jaki odcień niebieskiego sobie wymyśliłaś?
      ja mam ostatnio słabość do denimu z kroplą zieleni... a raz lodowy błękit wymalowałyśmy w sypialni, łącząc go z zimnym i cieeemnym brązem... ależ śliczne to było! ;)

      Usuń
  13. u mnie mąż sam remontuję jak ma tylko czas :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a jak z tym posiadaniem czasu? bo zwykle szefc bez butów chodzi, a mężowie mają niedobory czasu notorycznie ;)

      Usuń
  14. Nie wiem, czy miałabym tyle cierpliwości... naprawdę nie wiem... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaleta zmęczenia: nie masz siły się ciskać, jak się uczepisz jednej myśli, to jak zdarta płyta w kółko powtarzasz, aż zobaczysz efekt ;) na nic więcej nie starcza energii, to i złość urodzie nie ma jak zaszkodzić już bardziej :D

      Usuń
  15. "fachowcy" na samą myśl, że mamy kogoś zamawiać do roboty to robi mi się gorąco... nie dość, że płaci się jak za woły to jeszcze rzadko kiedy zrobią dobrze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zrobią zrobią, tylko trzeba stać nad nimi i nie słuchać co mówią, tylko stwierdzać krótko: "ja widzę, że przebija kolor, pan widzieć nie musi. to jest do poprawienia" ;) i broń boże nie pozwalać zrobić później, bo tak właśnie musimy sobie kuchnię domalować... a cztery razy spierałam się z panem, że przecież mam oczy i widzę, czy pomalował drugi raz ;)

      Usuń
  16. A to fachowcy... Mnie czeka malowanie sypialni na wiosnę, jeszcze nie wiem kto się tym zajmie, ale wiem jedno - muszę dopilnować koloru :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomaluj sama :D jeden pokój to parę godzin pracy i pewność, że będzie zrobione perfekcyjnie :D

      Usuń
  17. Ale zielony jest ładny :D:D no chyba bym się posikała ze śmiechu stojąc obok i słuchając tej wymiany zdań :):):) :D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dodaj do tego że większość "dublujących się" tekstów typu "była - nie była - była - nie była" ciachnęłam, bo by zapis miał kilometr ;)

      Usuń
    2. Hahaha. Moja wyobraźnia zadziałała....:D leże nie wstaje. łojeku :)

      Usuń
  18. Oj Cholerko, a raczej Cholerki, istne cuda macie.
    Z drugiej strony wiem coś o tym...wyjechałam jednego dnia i do turkusowych kafelków w kuchni poszła pomarańczowa farba... i tak po próbie ratunku, o kuchnia! zostało brzoskwiniowo, choć efekt jest całkiem udaną wypadkową ;) Try to design

    OdpowiedzUsuń
  19. Wesoło tam miałyście :) Historyjka, jak z komedii :) Albo... z programu Usterka :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie ma to jak fachowcy :D Dobrze, że efekt jest udany :))

    OdpowiedzUsuń
  21. Z takimi ekipami różnie bywa :) Dobrze, że postawiłyście na swoim. Ja wolę sama remontować, żeby wszystko było po mojemu, i właśnie przez to remont odwlekam już drugi rok... ech ;)

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, komentowanie nie gryzie ;) ja też ;)

Bardzo lubię i cenię każde słowo od Was, Wasze komentarze są dla mnie motorkiem napędowym :)

Staram się też odpowiadać na Wasze wpisy, pytania, i odwiedzać moich czytelników.

4cholery@gmail.com

Cholera Naczelna