Strony

piątek, 22 marca 2013

Błyskawicznie i francusko.. - croisant

Największy kulinarny dylemat zawsze mamy ze... śniadaniem. Mimo różnorodności, mam wrażenie czasami, że tak naprawdę wszystko jest takie... monotonne.
jajecznica na kilka sposobów, jajka sadzone na dodatkach, jajko sadzone w chlebie, chleb w jajku, jajko na miękko, na twardo, omlet, pasta jajeczna do kanapek, kanapki w wersji "na winie", tosty, grzanki, twarożek, bułki wszelakie, naleśniki, fornetti na słono, na słodko... wszystko już było... wszystko już nudne..

Ale odnośnie ostatniej pozycji, ostatnio też szaleję z nowym nabytkiem z Biedronki, którego oczywiście już mam pełną zamrażarkę ;) I właśnie teraz chcę Wam go zrecenzować na przykładzie:

CROISANTy SALT & SWEET - błyskawiczne!






Ponieważ to śniadanie, więc musi być zrobione szybko.
A ponieważ jestem leniem jakich mało, uwielbiającym ułatwiać sobie życie,
już dawno zakochałam się w cieście francuskim z biedronki [zrecenzuję wkrótce z paroma pomysłami na wykorzystanie], a ostatnio też w jego innej odmianie, w okrągłych, grubszych i delikatniejszych blatach do rogalików :)

CENA: 3,69 zł


Ciasto francuskie ma praktycznie każda sieć sklepów na stanie, z reguły w cenie około 7-12 zł, więc jak widać, cena jest powalająco niska, co na początku budziło [jak to u mnie zwykle bywa] obawy o jakość.
Kupiłam jednak od razu kilka sztuk i zabrałam się do testowania, i okazało się, że moje obawy były bezpodstawne...


Ciasto, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, zwinięte w rulon na papierze.
Miękkie, dosyć grube [2-3 mm], wycięte w okrąg. Przy tym rozmiarze najpraktyczniejsze jest cięcie na sześć. Na osiem rogaliki są, moim zdaniem, za wysokie, na cztery, rozlazłe...
Blaty doskonale nadają się do mrożenia, wystarczy je wyjąć wieczorem i położyć na blacie w kuchni, by były gotowe na śniadanie.
Ciasto francuskie nie lubi być pieczone zimne, dlatego, jeżeli było w lodówce, warto je rozwinąć i zostawić pod przykryciem na dłuższą chwilę zanim będziemy nadziewać nasze croisanty.

No ale UPIECZMY SOBIE CROISANTY!! :)))


Nastawiamy piekarnik na okolice 190*C, i rozpakowujemy nasze ciasto. Kroimy nożem do pizzy [najlepszy jest do tego!] na sześć części...



Następnie rozsmarowujemy na środku masło fistaszkowe [z orzeszków ziemnych], jeżeli jest bio niesolone, jak u mnie, delikatnie [!!] oprószamy szczyptą soli średniej grubości  i kładziemy na wierzch połamane kawałki mlecznej czekolady.
Zwijamy od szerokiego brzegu [krawędzi koła] do środka, podwijamy końce w kształt rogalika.





Smarujemy je po wierzchu mlekiem, co sprawi, że skórka nie będzie sztywna ani nadmiernie krusząca się, a do tego nabierze apetycznego brązu i sprężystości.

By być ekologicznymi, rogale pieczemy na papierze, na którym było kupione ciasto. Spokojnie, nie spali się :)
Wsadzamy do rozgrzanego za ten czas piekarnika na około kwadrans. "Około", bo tak naprawdę każde ciasto należy wyjąć, kiedy jest upieczone, a nie według zegarka ;)
Croisanty należy uznać za gotowe, kiedy są wyrośnięte i zrumienione :)
Z jednego blatu wychodzi sześć sztuk wielkości małej pięści, które znikają w tempie błyskawicznym.




Oczywiście możemy to ciasto nadziać wszystkim, co lubimy :) Na słodko, na słono, wedle gustu. Ciasto ma całkowicie neutralny smak, który doskonale dostosowuje się do naszych kaprysów :)
Jak będziecie chcieli, podrzucę Wam czasami jakiś przepis na inspirację, bo u nas te rogaliki goszczą baaardzo często :)

BON APETITE!!

Cholera Naczelna

8 komentarzy:

  1. Ale kusisz.... tego ciasta jeszcze nie widziałam, w lodówce mam zapas tego zwykłego....
    A croisanty - polecam maślane z Lidla - te gotowe, najlepiej, jeśli są jeszcze ciepłe.. bez nadzienia, ale to moje ulubione!
    Niestety do Lidla mam daleko i nie mogę się cieszyć ich pieczywem na co dzień....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuszę, bo naprawdę warto ;) jest mocno inne od tego normalnego :) A powinno leżeć zaraz obok tego poprzedniego w lodówce. u nas też były w nim przerwy, ale teraz już jest normalnie :)

      Usuń
  2. Mniamuśnie ;) Ja jestem leniem i właśnie posilam się tymi lidlowymi z pieca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja za bardzo kocham jeść takie PROSTO z piekarnika ;) gorrące... :D

      Usuń

Śmiało, komentowanie nie gryzie ;) ja też ;)

Bardzo lubię i cenię każde słowo od Was, Wasze komentarze są dla mnie motorkiem napędowym :)

Staram się też odpowiadać na Wasze wpisy, pytania, i odwiedzać moich czytelników.

4cholery@gmail.com

Cholera Naczelna