Tak więc...
Zanim przejdziemy do nudnej rutyny dnia codziennego, do lakierków w kolorach nude, co codziennego wtapiania się w tłum, zaszalejmy! Skorzystajmy z weekendu [dla niektórych długiego w trakcie], wrzućmy na szponki coś, czego normalnie nie widziałybyśmy na nich.
Może coś szczególnie odważnego? albo szalonego? kolor, jakiego nikt by się po nas nie spodziewał, nawet my same ;)
Ja postawiłam tym razem na coś młodzieżowego, i skrajnie przeciwnego do ostatniego koloru.
MIYO - No96 : Nightflower
Nie wiem, co sprawiło, że ten kolor wylądował w moim koszyku z zakupami.. Czarny - teoretycznie antyseksowny kolor, uwielbiany przez nastolatki w okresie buntu, tym razem roziskrzony oliwkowymi drobinkami, które w słońcu tańczą na szczytach palców pod ciemną powierzchnią.
Nigdy nie byłam typową zbuntowaną nastolatką, nie nosiłam irokeza ani glanów, nie wyhaczyłam też o goth, czy tym bardziej o emo.. Nawet, kiedy miałam etap chodzenia w bojówkach, to były one bialutkie, seksowne, opięte jak należy i gdzie należy ;) Więc skąd teraz takie wybory? Hmmm... a może ja właśnie teraz przechodzę ten nastolatkowy bunt? Jeszcze chyba mogę, zanim Młode zaczną ;D
Ale jak się sprawdził w roli Szalonej Odmiany? :) Jak się sprawdził jako lakier do pazurków? Bo, jeżeli pamiętacie, jego "wojskowy brat" sprawdzał się całkiem nieźle, o ile pomalowało się go na odżywkę, inaczej po prostu złaził płatami po paru minutach w wodzie.
Zobaczmy :)
OPAKOWANIE:
Buteleczka z grubego szkła, o charakterystycznym dla tej linii kształcie płaskiego sześcianu z prostą naklejką
w przodu i malutką na zakrętce, mówi nam... nic ;) zwłaszcza po paru użyciach, ponieważ wszelkie napisy idą w niebyt. Z ledwością odczytałam numerek i pojemność - 8ml, po paru użyciach. Składu nie uświadczymy, ale dowiemy się, że produkowane w EU.
Pędzelek, który u mnie okazał się nieco koślawy, sprężysty, dosyć długi i wąski. dobrze nabiera emalię, co do rozkładania jej.. cóż, trudno zrobić ładny kształt przy skórkach i mierzei, czasami trzeba dociągać boki. Bez szału, choć malowałam gorszymi, zwłaszcza w tej klasie cenowej ;) Jego uchwyt, przyjazny użytkownikowi.
Cena? około 4 zł.
ORGANOLEPTYCZNIE:
Ta seria ponoć jest zapachowa [??]. Otworzyłam więc buteleczkę i zaciągnęłam się tym, co powinno być aromatem, a okazało modelowym sztachnięciem o zapachu typowego lakieru, choć, trzeba przyznać, nie zabijającym od samego otwarcia. Zapachów miłych osobnikom nie mającym do czynienia z nastolatkowymi eksperymentami, nie uświadczycie, a pokój i tak będziecie musieli przewietrzyć ;) Do tego lakier pachnie słodko dłuuugo po zaschnięciu!
Lakier spływa bardzo dobrze z pędzelka, drobinki pozostają zatopione pod powierzchnią, nie wykazują żadnych tendencji do odstawiania, czy wpływania na gładkość powierzchni.
DZIAŁANIE:
No więc otworzyłyśmy, obniuchałyśmy, obejrzałyśmy i poaplikowałyśmy tu i ówdzie, przyszła pora na
poważne malowanie.
Tym razem, razem ze mną, na kolorowanki skusiła się wyłącznie Najmłodsza, która ma właśnie lekko rockowy time.
A tak wygląda w cieniu :) |
Co ciekawe, okazało się, że pomimo intensywnego koloru, i tendencji tej serii do takich przykrych niespodzianek, 96 nie barwi paznokci wcale :) za to kiepsko się zmywa z... opuszków palców ;)
Gęstość i pigmentacja lakieru sprawiają, że już po pierwszym pociągnięciu pędzelkiem, pozostaje nam na płytce dosyć gruba, nieprzejrzysta warstwa, która tylko gdzieniegdzie potrzebuje korekty. Zróbmy ją szybko, ponieważ błyszcząca smoła bardzo szybko zastyga.
I tutaj kończą się moje pozytywne odczucia niestety.
Uwaga - Nightflower przeznaczony jest dla ludzi baaaaardzo cierpliwych. Schnie i schnie i schnie i schnie... i kiedy po dwóch godzinach pójdziecie spać, wstaniecie rano z odbitym na nich wszystkim, co tylko da radę.
Co więcej, by być pewną, że to nie wina odżywki pod spodem [na łatanych pazurkach], zmyłam i pomalowałam na gołą płytkę te co mogłam... w ciągu kwadransa uszkodziłam go zdzierając połowę o... palec obok!
Powierzchnie, mimo, że teoretycznie zastygła, klei się jeszcze dłuuuuugo.
Ale kiedy się doczeka końca, jest czym się cieszyć ;)
Głęboka barwa, śliczny połysk, migoczące drobinki, i parę... godzin świetnego wyglądu ;)
Tak, godzin, a później zonk. powłoka matowieje, rysuje się, traci swój urok i odpryskuje.
Sytuację ratuje tylko dobry utwardzacz pod spód, dobry przyspieszacz schnięcia i dobry top na wierzch. Fajnie też pokrywa się nim hybrydę, kiedy mamy kaprys na szybką i gwałtowną odmianę.
Jeżeli jednak nie macie czasu na takie zabawy, i preferujecie "maluję-wychodzę" - omijajcie go z daleka.
No i niestety, ten kolor uwydatnia wszelkie przegrubienia płytki, jak to widać na moim palcu środkowym [łatanie mi nie do końca wyszło, bo zdechło mi kleiwo ;)]
Osobiście planuję z nim szaleć czasami, myślę o dozdobieniu go wzorem oliwkowym, tylko muszę odnaleźć sondę do zdobień [wzięła i sobie gdzieś poszła ;)], ale bez żalu go skończę i do niego nie wrócę, bo ja mało cierpliwa jestem ;)
A Wy też miewacie takie szalone pomysły jak paznokcie Miłości Kominiarza? ;)
Cholera Naczelna
[w drodze do łazienki, w celu zakolagenowania się od stóp do głów ;)]
Kurcze, ten lakier mimo ciekawego koloru, zupełnie nie nadaje się na moje nerwy;) Masz kobieto cierpliwość:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/
Cierpliwości to mi brak, ale nie lubię, kiedy materia dominuje nade mną ;D
UsuńŚliczny jest, wart poświęceń
OdpowiedzUsuńtak, zdecydowanie :)
Usuńjeżeli już się dobrze go zrobi, lub przyjmie, że na drugi dzień wracamy do czegoś innego, to dla jego wyglądu - warto :)
Haha skutecznie mnie zniechęciłaś xd ale faktycznie ładnie wygląda jak juz uda się go nałożyć xd
OdpowiedzUsuńcóż, nie będę kryć wad czegoś, co okazało się mieć je dosyć mocne ;)
Usuńideałów nie ma, ale warto wiedzieć co i jak, by się później nie denerwować zanadto ;D
a wygląda tak, że czasami będę go używać mimo wszystko, póki się nie skończy, bo jest śliczny :)
o w morde :D kojarzy mi się z krolowa mroku :D
OdpowiedzUsuńz królową powiadasz? ;D [ach, jak ja lubię wyciągać śmietankę ze zdań! ;D]
Usuńale jaką śmietankę? przecież nie napisałam "krulową" :D
Usuńno toż wpisałam "śmietankę" a nie "ortografy" :P [ta babska próżność ;)]
UsuńNie mam cierpliwości do długoschnących lakierów ;)
OdpowiedzUsuńnajciekawsze jest, że w ostatnim malowaniu zasechł naprawdę fajnie... może on potrzebuje na przykład chłodu do tego, by być znośnym? albo ciepła? albo światła? eh, nie wiem sama. na pewno przyspieszacz to jego dobry przyjaciel ;)
UsuńNie lubię takich lakierów. Ale, jak widać, niewiele tracę ;)
OdpowiedzUsuńtym razem nie skoro nie lubisz takich kolorów ;)
UsuńJa uwielbiam czarne kolory! ale.. nie cierpię czekać, aż długo schną.. Wtedy mnie trafia:))
OdpowiedzUsuńprawda? nie ma nic gorszego niż zniewolenie mokrym lakierem ;)
UsuńPiękny kolor, choć ja potrzebuję lakieru który szybko zasycha, także zdecydowanie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńnie przepadam za czarnymi paznokciami, ale dodatek iskrzącego brokatu działa na korzyść
OdpowiedzUsuńŁadnie wygląda ten kolorek ;).
OdpowiedzUsuńLubie takie czarne pazurki, a z drobinkami juz w ogóle!
OdpowiedzUsuńMam podobny lakier z Safarii i bardzo go lubie ;)
OdpowiedzUsuńmiałam podobny z Avonu ;D gdzieś jest na blogu ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdanie: http://ed-like.blogspot.com/