Naczelna zwykle najpierw robi a później myśli ;)
A co robi Cholera na dwa dni przed spotkaniem z innymi blogerkami?
Jak zwykle nie myśli, tylko farbuje włosy ryzykując, że będzie na fotkach wyglądać jak brudna, i do tego z "niewiadomo czym" na głowie ;D
No, ale trzy tygodnie temu zapowiedziałam, że życzę sobie promocję na tę farbę, bo chcę ją kupić za 14.99, i dzisiaj właśnie taką promocję w SP znalazłam :P , no to jak miałam czekać? Wróciłam do domu, i czym prędzej nałożyłam farbę na włosy, a była to
Olia 2.0 - Garnier - trwała koloryzacja
Ponieważ lubię mieć na włosach kolor gorzkiej czekolady 90%, a farby zwykle szybko schodzą z moich pasm, mając do wyboru tylko brąz lub czerń [nic pomiędzy]- wybrałam czerń. Zwykłą. Nie "głęboką". Dzięki czemu po 3-4 myciach powinien wyjść na wierzch mój naturalny brąz, dodatkowo rozjaśniony obecnie słońcem... Takie były przynajmniej założenia..
OPAKOWANIE:
Urzeka. Bardzo elegancki kartonik bez idealnie ustylizowanych komputerowo buziek, wyróżnia się wizualnie na półce. Nie wiem jak Wy, ale ja dużo lepiej czułam się, i szybciej dokonałam wyboru koloru, niż spośród idealnych panienek, u których bardziej widać je same i fryzurę, niż kolor.
Połączenie czerni pudełka, z żółcią słonecznika, i połową awersu pokazującą kolor docelowy, daje przejrzystą szatę graficzną, a fuksjowe i białe napisy są czytelne, i jakoś nie odstraszają pomimo mnogości ostrzeżeń z każdej strony ;)
W środku mamy jedną wielką plastikową tubę, jedną mniejszą - metalową, małą prostokątną, znów plastikową prostokątną, ulotkę i... czarne rękawiczki :D Te ostatnie zostawiłyśmy sobie na halloween, są boskie :P
Kolor "przed" |
Dlaczego? Po prostu nie trawię fałszowania wielkości opakowań. Tak jak chociażby 30 ml krem w słoiczku, który z zewnątrz wygląda tak, że zmieściłby "setkę", a wszystko w kartoniku wielkości takiej, w jakie pakowane są 200ml opakowania masek czy maseł.
I tutaj podobnie. Kiedy otworzyłam pudełko i zobaczyłam dwie tuby, w tym jedną wielką, a wiedziałam, że nie jest to system do przelewania jednego w drugie, zawołałam radośnie:
-"nareszcie coś dla długowłosych!"
a później obejrzałam tę największą bliżej i entuzjazm mi opadł. Wewnątrz było tyle samo produktu co w tej mniejszej [po 60g], plus solidna porcja powietrza.
To nie można już było dołączyć nakręcanego aplikatora szczotkowego i kazać mieszać wszystko w tubie? Nie trzeba by było szukać misek i pędzli ;)
Wewnątrz karteczka do wycięcia sobie, by nie zapomnieć, jaki kolor nam pasował.
SKŁAD:
ORGANOLEPTYCZNIE:
Farba to farba. Żadna filozofia ;) Bierzemy miseczkę [nie metalową], pędzel, wlewamy krem koloryzujący i utleniacz, i mieszamy, mieszamy, mieszamy. W przypadku Olii widoczna jest już pierwsza różnica: bierzemy, wlewamy, mieszamy... i gotowe ;) żadnych glutków, majtania, wybierania mieszanki od dna, by być pewną, że wszystko się scaliło.. szybko i łatwo.
jak widzicie na trzecim zdjęciu, szybko się utlenia ;) ale po wymieszaniu mamy cudną, kremową, dosyć gęstą śmietanę :)
Ale coś w niej zastanawia... czegoś brakuje... Amoniak!! Nie ma amoniaku! Nie czuć wcale nie tylko jego, ale i żadnych innych przykrych woni! Farba delikatnie, i przyjemnie PACHNIE!!! Pierwszy raz w życiu miałam coś takiego na głowie, mimo, że paru producentów robiło już do tego podejścia... w przeciwieństwie do Olii jednak, bez sukcesów niestety ;)
Kolejnym plusem jest ilość. Pomimo zgrzytu z zafałszowaną wielkością tuby, 120 ml farby o tej konsystencji jest wystarczająca, by pokryć mojej długości, nie za gęste, włosy. Choć przyznaję, miałam moment, kiedy sądziłam, że będę musiała się wesprzeć lekko zwilżeniem włosów.
ilość składników razem w miseczce- łącznie 120ml |
DZIAŁANIE:
Wychodziłam od koloru takiego:mój naturalny kolor włosów |
Nałożyłam farbę na włosy, obficie najpierw zabezpieczając skórę dookoła masłem Floslek Karite/Babassu.
Skalp pędzlem, następnie po prostu dłońmi. Oila trzymała się włosów całkiem dobrze i nie spływała.
Szczypanie? Zero. Swądek? Zero. Podrażnienia? Zero.
Oczywiście załapałam moment poważnych obaw, kiedy mieszanka przybrała kolor zgniło-zielony ;) Na szczęście krucza czerń szybko ją zastąpiła. Tak krucza, że obawy znów wróciły ;) nie chciałam aż tak czarno! Zaczynałam powoli żałować, że zdecydowałam się zrezygnować z naturalnego brązu, mimo, że prognozy kolorów wyglądają bardzo dobrze...
Pół godziny po aplikacji pobiegłam zmyć farbę, i niemal się popłakałam nad wanną.
Włosy były tak sztywne w dotyku, że nie byłam w stanie wsunąć między nie palców, by wypłukać dokładnie barwnik z powierzchni skóry i spomiędzy nich! Złapałam odżywkę i wycisnęłam porcję na dłoń.
Odżywki to niemal zawsze słaby punkt farb do włosów. Jeżeli już są, a do tego są dobre, to ich ilość jest katastrofalnie mała! 40 ml... Co to jest w miejsce 120 farby, która pootwierała wszystkie łuski? I co z tego, że wręcz czuć pod palcami jak momentalnie włosy miękną i ustępują, skoro ilościowo wystarczy jej tylko na skalp? Do tego opakowanie.. Najpierw odkręcamy ją zębami, jeżeli nie zrobiłyśmy tego wcześniej, później wyciskamy pierwszą połowę, a druga... ze względu na gęstość nie daje się wyjąć. Dopiero po rozcieńczeniu.
Na szczęście w efekcie końcowym i nadrobieniu ilości wodą, dałam radę bez dodatkowej porcji innych specyfików.
Po dokładnym wypłukaniu kosmetyku, co nastąpiło stosunkowo szybko jak na czerń, byłam załamana jeszcze bardziej. Sztywne czarne strączki bez połysku.
Stanęła mi przed oczyma sytuacja z marca, kiedy to musem do farbowania firmy S spaliłam włosy, i ratowałam je sześć tygodni...Już miałam łzy w oczach i klęłam na swoją głupotę... Jednak mając w domu olejki i całą baterię środków głęboko nawilżających, plus wypróbowane przepisy na samoróbki, postanowiłam, że i tym razem bez walki się nie poddam.
Poprosiłam Cholerę Jasną o podcięcie minimum końcówek, które zczepiały się przeokropnie [nie ufam fryzjerom, za dużo razy mnie zawiedli, a ona nauczyła się robić to świetnie], i po wysuszeniu całości okazało się, że wcale tak źle nie jest :)
Włosy na sucho nabrały w miarę połysku, kolor zelżał i zamiast smoły, na głowie zrobiła mi się ładna gorzka czekolada przechodząca w kawę, która jednak wciąż najładniej wygląda przed zmierzchem...
W południe w słońcu:
w popołudniowym słońcu |
na długości |
We wnętrzu:
bez dostępu światła |
I tu niestety już widać problem z połyskiem.. a raczej jego brakiem, jakiego, nie kryję, oczekiwałam po farbie, która nie ma amoniaku, za to 60% skoncentrowanych olejków.
Za to spodobało mi się, że główna bolączka farbujących na ciemne kolory - "oczerniania" człowieka w każdym możliwym miejscu, nawet pomimo zabezpieczenia tłustymi masłami, plus czerń między włosami - tutaj jest ograniczona do minimum.
Moje największe bolączki to uszy i kark, które po każdym farbowaniu wyglądają jak niedomyte przez ładnych kilka szorowań, tym razem są ledwie przycienione, i podejrzewam [mam nadzieję!], że na spotkanie dotrę już wyglądając przyzwoicie ;)
No i o ile farba zwykle reguluje mi przetłuszczanie się włosów przy skórze - tym razem jest odwrotnie... 18 godzin po farbowaniu, mój skalp wygląda jak mocno dwudniowy...
Reasumując:
największy PLUS - pierwszy raz moje farbowanie było tak przyjemne i nieinwazyjne dla innych domowników [zapach], a farba pokryła włosy naprawdę ładnie, również dzięki jej ilości, oraz nie pozostawia człowieka drastycznie pociapanego na czarno.
największy MINUS - od farby olejkowej oczekiwałam znacznie większej miękkości i połysku.
Więc jak widzicie, mimo moich obaw, efekt końcowy jest bardzo ładny, ale i tak planuję dziś podratować sytuację Amlą z solidną porcją serum nawilżającego na noc, a efekty ocenią pewnie dziewczyny na zlocie ;)
Może po prostu mam już za wysokie wymagania co do swoich włosów i ich stanu po farbowaniu? Ale pamiętam, że kiedyś farbowałam włosy właśnie wtedy, kiedy traciły miękkość i połysk, by je "podbić"...
A co Wy myślicie o tym ostatnim krzyku mody farbowej?
Używałyście? Polubiłyście? A może dopiero planujecie swoją przygodę z Olią Garniera? :)a to zdjęcie aż mam ochotę na pulpit wstawić ;) |
Cholera Naczelna
ps.: przypominam o Rozdaniu i Zakładce :) Wielu z Was jeszcze tam nie mogę znaleźć ;)
ale masz piękne włosy
OdpowiedzUsuńtfu tfu ;) ale to moja prawdziwa, wręcz obsesja... tyle, ile w nie czasami czasu i środków pakuję... ;)
UsuńZazdroszczę włosów :) farb tego typu jeszcze nie używałam, ale czaję się na zmianę koloru, więc może niedługo sama sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńtfu tfu ;)
Usuńa o jakim kolorze myślisz? :)
Myślałam o rudym, albo jasnym brązie. Rude miałam kiedyś i wiem, co się dzieje z nimi później - przy zmianie koloru, dlatego się waham :)
UsuńPrzy okazi: Otagowałam Cię:
Kosmetyki w kolorach tęczy
aaaa :) ja nigdy nie miałam rudego, to nie wiem co się dzieje przy jego schodzeniu ;)
UsuńNie miałam jeszcze tej farby. Masz rację co do wyglądu opakowania. Szkoda, że nie daje połysku :( I taka mała odżywka...
OdpowiedzUsuńwiesz, sam w sobie połysk daje, tego jej odmówić nie można na pewno.
Usuńale wiem, że nie raz farbowałam, i miałam później "lustro" na włosach.. i takiego efektu generalnie szukam ;)
a odżywka... dla włosów do ramion byłaby ok, ale producenci zapominają, że to powinna ilość do nałożenia dokładnie i grubo, jak maskę, i że ostatnimi czasy kobietom średnia długość włosów wydłużyła się o jakieś 30cm ;)
Jakie piękne i długie włosy! Kiedy moje takie będą? W temacie farb się nie wypowiem, bo sama nie farbuję, więc się nie znam.
OdpowiedzUsuńTrochę cierpliwości i teoretycznie max w trzy lata powinny takie być z wyjściowej do ucha ;)
Usuńmam duza chec ja wyprobowac :)
OdpowiedzUsuńchętnie porównam doświadczenia :)
Usuńom nie ma farby, które nie szkodzi włosom ;P
OdpowiedzUsuńwiem, ale wiem też, jak potrafią wyglądać "po" ;) i moje zwykle wyglądały jeszcze lepiej niż "przed" :D
UsuńA widziałam już Syossa z olejkami w SP - pewnie jako odpowiedź na Olię
OdpowiedzUsuńSyoss, nie wiem czemu, jakoś mnie do siebie nie potrafi przekonać, odkąd na samym starcie firmy na naszym rynku baaardzo zraziły mnie ichnie szampony i odżywki... ale moze poczekam, i poczytam opinie innych dziewczyn.. może zmienię zdanie i spróbuję? ;)
UsuńOmatkomoja, jakie długie włosy! Gorzka czekolada jest również moim obiektem pożądania, ale jak na razie nie miałam przyjemności... Po dwóch tygodniach każdy brąz jest wymyty i ma kolor psiej kupy. Może sobie taką czerń pierdyknę, skoro tak ładnie schodzi...?
OdpowiedzUsuńJest jedna farba na rynku, która daje od razu ten genialny efekt baaardzo ciemnej, gorzkiej czekolady bez żółtych dodatków, ale nie mogę sobie za chiny przypomnieć co to było, a niezwykle trudno ją dopaść.
UsuńDlatego ja zwykle biorę czerń [uwaga, zwykłą, absolutnie nie kruczą ani żadną taką] i odczekuję 3-4 mycia, albo 1-2 razy zmywam łepek szamponem przeciwłupieżowym :D i kiedy już niemal mam kolor, którego pragnę, dopiero wtedy zaczynam ochronę koloru :)
W ten sposób mam kolor jedyny w swoim rodzaju ;P
Masz prześliczne włosy :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :) tfu tfu ;)
UsuńJest "moje" foto :-D ach te piękne buzie z obrazków i idealne kolory ... no cóż to tylko na obrazkach ... Buziaki :)
OdpowiedzUsuńhahha, nie mogłam się oprzeć temu by je wstawić ;)
Usuńno, patrząc na tendencje w kartonikach, może w końcu te wymuskane laski z nich znikną, i będzie można obiektywnie patrzeć na barwy ;)
Co ja bym dała za takie długie i zdrowe włosy... :) ja moich "piór" póki co nie mogę farbować bo zostanę łysa :D
OdpowiedzUsuńoj, biedactwo.. dasz radę, będę trzymać kciuki :)
Usuńteż zafarbowałam włosy tą farba tylko w innym kolorze z ciekawości
OdpowiedzUsuńwidzimy się jutro na spotkaniu :)
masz rację włosy
są jakieś takie tępe a po użyciu odzywki jakby nie były myte kilka dni.
ale Twoje wyglądały bardzo ciekawie :)
Usuńu mnie na szczęście efekt "nie mycia" ustąpił po dwóch sesjach z szamponem ;)
Już od jakiegoś czasu przymierzam się do tej farby, myślałam też o tym "olejkowym" Syossie i nie mam pojęcia którą wybrać.
OdpowiedzUsuńTwój kolor jest prześliczny!
jak przejdzie mi foch na syosa, to spróbuję raczej jego ;)
Usuńale żebym ja stała się do czegoś "monogamiczna", to to coś musi spełnić naprawdę wysokie wymagania ;D
Nie miałam tej farby, ale używam też Garniera z tych zielonych, jeszcze ostatnie opakowanie zużyję i kończę z nimi;) Mnie się Twój kolor i Twoje włosy bardzo podobają:)
OdpowiedzUsuń"jeszcze ostatnie" ? hurtem kupowałaś? ;)
Usuńhehe, tak się złożyła wypowiedź;) Ostatnie, bo przechodząc na naturę, nie będę używała takich farbek, a ogromny wybór pięknych naturalnych farb mam w Logonie:)
UsuńPrzy okazji zapraszam na rozdanie ,nie zapomnij tym razem;)
http://kosmetycznawyspa.blogspot.co.uk/2013/07/letnie-rozdanie.html
oj, to zazdroszczę :) ja nie umim na czystą naturę póki co sie przerzucić... :(
UsuńWłosy masz śliczne!
OdpowiedzUsuńA swoje farbowałam tylko szamponami Palette. I raz czymś u fryzjerki. Kusi mnie, oj kusi... znów czekoladowy brąz.
ja też raz spróbowałam u fryzjerki... ale się do tego kompletnie nie nadaję ;) za dużo szarpania, grzebieni, za szybko farby schodzą... i podcinanie później... czuję się taka "łysa", kiedy proszę o same końcóweczki a tracę 1/3 włosów...
UsuńJeju jak zazdroszczę włosów!
OdpowiedzUsuńNo i nigdy tak dobrze nie czytało mi się recenzji farby do włosów! Super! :)
Dziękuję :) za oba ;*
UsuńRety, jakie Ty masz piękne włosy!
OdpowiedzUsuńTyle dobrego naczytałam się o tej farbie, a tu proszę.
Ja wczoraj odwiedziłam fryzjera i wyglądam dziś nieco... łyso.
no popatrz, a tak się koduje kobietom, ze fryzjer to na chandrę najlepszy... ;)
Usuńa farba założenia ma naprawdę dobre. Może gdyby zmienili odżywkę.. albo gdyby kupić i użyć zamiast dodawanej taką fryzjerską "po".. :)
Wlosy piekne.
OdpowiedzUsuńFarba do bani. Przesuszyla mi i zniszczyla wlosy. Mialam lustro, ma Zalamalam sie i przerzucam sie na henne.m siano.
Ale wiesz, że po hennie już nie będziesz za bardzo mogła wrócić do sklepowych?
UsuńNa szczęście obecnie henna jest w wielu odcieniach, więc można korzystać z jej dobroczynnych właściwości dla włosów :) Sama pewnie bym spróbowała, ale boję się, że henna nie będzie schodzić z nich jak farba, i przy moim tempie rośnięcia będę mieć wiecznie odrosty ;)
Ale masz piękne włosy :). Całkiem ładny kolor wyszedł z tej farby ;).
OdpowiedzUsuń;)
Usuńco ciekawe, faktycznie adekwatny do tego z pudełka, co nieczęsto się zdarza ;)
poraz pierwszy widze na blogu tak obszerną recenzję.Super!
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zastanawia, czy ktoś to czyta, czy tylko "po łepkach", ale nie umiem pisać krótko i treściwie ;D
UsuńI zawsze się cieszę, kiedy okazuje się, że jednak komuś to się spodobało :*
Dziękuję :)
Czytałam o tej farbie dość dużo negatywnych opinii. Ja się raczej na nią nie skuszę. Jako, że widziałam Twe piękne włosy live stwierdzam, że prezentowały się wspaniale ;) Mam nadzieję, że dojechałaś do domu bez niespodzianek. Bardzo się cieszę, że się poznałyśmy i tak miło spędziłyśmy czas. Do szybkiego następnego ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa też nie powtórzę już tej farby, wracam do poszukiwań swojego ideału ;)
Co do włosów, to jak patrzę na zdjęcia, wczoraj miały zdecydowanie "bad hair day z nadwagą" ;)
ale to wina "bomby" z trzech olei, jedwabiu i witaminy C, po nocy z bursztynem i serum głęboko nawilżającym, które im zafundowałam przed spotkaniem.
Pierwszy raz w życiu czułam się jak indyjka, miałam na głowie z pół kilo włosów! ;)
Do domu dojechałam bardzo szybko i bez kłopotów, dziękuję :)
Bawiłam się wczoraj świetnie, mam nadzieję, że będziemy miały okazję rozwinąć tę znajomość jeszcze nie raz :)
Do szybkiego :*
Ostatnia fota jak z reklamy :D Rewelka!
OdpowiedzUsuńNigdy nie farbowałam włosów. Ale niebawem to zrobię... Od podstawówki mam siwe włosy, a teraz już jest ich tak dużo, że masakra, trzeba to czymś przykryć. Z tym, że mi chodzą po głowie tak walnięte kolory jak niebieski, zielony... i pewnie na tym się skończy :D Tylko gdzie ja dorwę dobrą farbę?
widziałam ostatnio dziewczynę, co miała na głowie chyba wszelkie możliwe kolory ;) i błękit, i fiolet, i róż... tylko, ze jasne. BOSKO wyglądała! nie mogłam oczu oderwać ;)
Usuńsama nie mogę niczym szalonym, bo mam włosy za ciemne, ale jak masz możliwość, to SZALEJ! żyje się raz!! :D
Farbowałam tą farbą włośy i dla mnie g... jakich mało tutaj możesz ozabczyć dlaczego tak uważam http://mika-lifestyle.blogspot.com/2013/07/garnier-olia.html
OdpowiedzUsuńeee, farbowałam już gorszymi, więc "gie jakich mało" bym nie powiedziała choćby za komfort i parę rzeczy co wypisałam, ale na pewno do niej już nie wrócę, i nie polecę nikomu, a nawet odradzę, ewentualnie polecę kupić naprawdę dobre maski fryzjerskie "po".
UsuńBo u mnie kolor zrobił się po paru myciach śliczny, a połysk wrócić dzięki pielęgnacji, którą i tak stosuję zawzięcie niezależnie od farbowania :)
Niestety też muszę dołożyć negatywną opinię o tej farbie.Po żadnej nie musiałam tak długo ratować maskami,olejami i wszystkim co pod rękę podpadnie (nawet jak rozjaśniłam to nic mi tak nie zaszkodziło).Przesusz totalny,sztywne włosy.Potulnie wróciłam do farb z amoniakiem,one jakoś takiej masakry mi nie robią.
OdpowiedzUsuńteż wracam do amoniakowych :)
Usuńale nie tknę tego musu z shakerem ze shwartzkopfa. bo ja z kolei po tym to dopiero miałam tragedię... prawie dwa miesiące walki, by nożyczki nie poszły w ruch, a na kasę to już nawet nie patrzyłam, tylko płaciłam ile było trzeba...
a jaki kolor? bo może akurat czarna jest nieco lepsza, że mi powrót do normy zajął ledwie parę dni? różne kolory różnie działają na włosy...
Kolor wyjściowy miała cudny, ten do mnie mniej przemawia, no ale ostatnio jakoś im jaśniej tym lepiej w moim odczuciu :)
OdpowiedzUsuńten wyjściowy, to mój naturalny.
Usuńale ja się jakoś nie odnajduję w nim latem.
jednak, ponieważ z moich włosów farny szybko schodzą, na zimę pewnie będę mieć na powrót jasny ;)
ale masz długaśne włosy :O ale podsumowując efekt fajny wyszedł, ja do farbowania zawsze używam Garniera :)
OdpowiedzUsuńja zmieniam, bo jak raz znalazłam ideał, to go wycofali.. no to szukam, i szukam dalej...
Usuńa Garniery w sumie lubie, tylko jak one strasznie brudzą człowieka!
Rany... - ale Ty masz piękne długie włosy :)
OdpowiedzUsuńtfu tfu ;)
Usuńjednak przed zlotem chyba pójdą trochę pod nożyczki.. ;) myślę o zmianie cięcia na próbę.
Włosy masz obłędne! Pozazdrościć tylko, ale ja mam z natury ich niewiele, więc nie osiągnę nigdy takiej długości :/
OdpowiedzUsuńTej farby nie znam, po prawie 2 latach postu, oddałam się w ręce fryzjerki i nie żałuję :)
Dziekuję :)
Usuńchociaż zdradzę Ci w tajemnicy, że moje też cieniutkie aż strach... dlatego zawsze dbam o cięcie jakie im robię, i o to, by kosmetykami nadać im maksimum grubości na pojedynczym włosie.. bo przy tej długości, to o objętości czy podniesieniu nie ma co marzyć ;)
piękne długie włosy :) z jakiej firmy najczęściej używasz farb do koloryzacji? :)
UsuńWidać jak wiele wysiłku musi Cię kosztować utrzymanie takiego efektu. Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę piękne włosy, poprostu mega ;* Ja mam problem z włosami rownierz..naturalna jestem srednia blondynka..w wakacje farbowalam wlosy szamponetami z mariona i Joanny nakladalam druga gry jeszcze pierwsza nie zaszła kupowałam te szamponetki koloru czarnego a wychodził czekoladowy braz w końcu któregoś dnia gdy już miałam mało tego na wlosach to na górze wokół przedzialka ujrzałam kolor rudo czerwony a ja nie lubię rudego..to znaczy u kogoś mi nie przeszkadza nawet powiem ze jest ładny ale nie U siebie..więc zrobiłam rozjaśniaczem ze sklepu "Rossman" jeden dzień miałam żółto pomarańczowe wlosy i tu już się zaczęła moja przygoda z włosami..koszmarna przygoda..Miałam te włosy właśnie jeden dzien jak już wyżej pisałam i zafarbowalam pierwsza farba. Była z Joanny i był to kolor kasztanowy braz wszystko było ładnie świetnie pokrylo jednak po paru myciach- znów rudy na górze w tym samym miejscu co wcześniej więc postanowiłam jeszcze jedna farbe ta sama z Joanny " kasztanowy braz" jednak wyszła koloru bardzo ciemny brąz z polyskiem czerwonym. Poszłam do fryzjera i zrobiłam to, co mi doradzil..jeszcze jeden rozjasniacz, tym razem z drogerii "Natura" Wyszły po nim jasno rude a nie żółto pomarańczowe tak jak wcześniej.. na to miałam nałożone 2 małe farby koloru ciemny blond. Jednak tak: W świetle szkolnym były rude a zależało mi najbardziej żeby tam byly inne..W świetle dziennym jednak lub w domu to był kolor jasno brązowy. Umylam raz wlosy szamponem fioletowym który miał ten kolor ochlodzic. niby zrobiły się trochę bardziej brązowe ale tylko mi się tak wydawało..jeden raz nic by nie zdziałał..z powodu tego właśnie ze nie lubie rudego na SWOICH wlosach siegnelam po farbę OLIA to był braz 3.0 Trzymałam na głowie ta farbe 30 min. i co ? I co mam teraz zrobić !? Czarne włosy, kruko czarne są wstydze się przed znajomymi. Błagam Was o pomoc macie jakieś pomysły co mam teraz zrobić ? Jak zejść na braz albo na bardziej naturalny czarny ? Odrazu mówię, FRYZJER W GRĘ NIE WCHODZI niestety a myślę że da się to jakoś załatwić bez niego..tylko żeby zejść na braz lub żeby ten czarny był ladniejszy a potem już muszę czekać na pojawienie di odrostow i zapuszczac swoje naturalne włosy >. < Bardzo Was proszę o pomoc ja nie mogę tak wyglądać, wstydze się tego, patrzą sie na mnie jak na głupia ponieważ nie pasuje mi aż krucho czarny zważywszy też na to ze mam piegi..pomimo tego że jest ich mało..troszkę tylko na nosie i policzkach.. HELPP !! <3
OdpowiedzUsuńOd dwóch miesięcy używam Olii (mroźny kasztan i mrożona czekolada), ale nie pojawiły się żadne problemy, które opisałaś. Włosy są miękkie, błyszczące i nie miałam żadnych problemów ze zmyciem z nich kosmetyku. Kolory też wychodzą bardzo ładne, a zapach i łatwość użycia sprawiają, że ta farba to dla mnie nr 1 na rynku :)
OdpowiedzUsuńJa używam Olii już 2 lata.Włosy zawsze mam miękkie i z połyskiem.Po zastosowaniu Sayosa niestety zaczęły się problemy z łupieżem i łojotokowym zapaleniem skóry.Problem trwa do dziś,a minęły już 4 lata jak jeden,jedyny raz chciałam wypróbować nowość :)
OdpowiedzUsuńgoruntulu show
OdpowiedzUsuńücretli
İFD7O