Strony

piątek, 8 listopada 2013

India Breakfest - herbata - zaskoczek - zagadka.

Kto mnie zna, ten wie, że "Naczelna to tradycjonalistka, konserwatystka, ortodoks wręcz, i proponując jej inną herbatę niż czarną, klasyczną, z cukrem i cytryną - bluźnisz" ;) ba, pierwszym, co zwykle słyszę przy zaproszeniu na wizytę jest "mam cytrynę i czarną herbatę!"
Jeżeli jestem z jakiegoś powodu zmuszona wypić cokolwiek innego, jak choćby czasami melisę na żołądek, to Jasna wie najlepiej, słowo "zmuszona" jest tu bardzo adekwatne, i wiąże się zwykle ze staniem nade mną i stwierdzaniu "pij! no już!" przy akompaniamencie mojego fukania, ble-kania i miny cierpiętnicy.

Więc sobie wyobraźcie mój "entuzjazm", kiedy w pudełku od Magicznych Indii odkryłam

India Breakfast Tea


która po rozpakowaniu uderzyła mnie w nozdrza aromatem mieszanki przypraw ;)
Nie kryję, że początkowo, mocno zastanawiałam się komu ją wcisnąć.. W efekcie końcowym kończę właśnie pudełko. Jak to się stało?


Opakowanie: 


Aby dostać się do herbaty, musimy przedrzeć się przez: folię, kartonik i jeszcze szczelną, metalizowaną od środka saszetkę, co gwarantuje nam, że po rozerwaniu ostatniego opakowania, korzenny aromat wydobędzie się z wielką siłą niezależnie od tego, kiedy rozpakowaliśmy pudełko pierwszy raz.


Oczywiście, zgodnie z duchem ajuwerdy, nie tylko herbata jest organiczna, pudełko jest w 100% z recyklingu i o tenże jest wpisana prośba, a farmer na zdjęciu... zobaczcie same, ja doczytałam to dopiero obrabiając fotki - prawda, że urocze? ;)



Kartonik zawiera 18 torebek herbaty, o wadze 1,8g każda, kosztuje 22 zł, i możecie kupić ją TUTAJ

SKŁAD:




rozpisany na zawartość dokładnie jednej torebki, w gramach :)

ORGANOLEPTYCZNIE:


Noooo, i dochodzimy do sedna...
P. Magda przysłała mi tę herbatkę z powodu kaszlu i duszności, które swego czasu miałam [rany, jak ja się sypie! skandal! ale za to wywiad z blogerką - pierwszorzędny jak się okazuje, i doskonałe reagowanie na potrzeby, więc jak byście miały problemy, czy dylematy, zdajcie się na intuicję tej kobietki :) ]


 Tak, bla bla, jestem astmatykiem, bla bla, pale papierochy, bla bla, moje lekarki już dawno odpuściły walkę z mym paskudnym i niereformowalnym charakterem i po prostu reagują na aktualne problemy, więc oszczędźcie mi proszę wykładów o szkodliwości tego połączenia, hough! ;)

No i oczywiście bimbam sobie z zaleceniami wszelakimi, ale kiedy z jednego doraźnego inhalatora zrobiło mi się trzy plus tabletki [nienawidzę!], to przypomniałam sobie cukierki ziołowe, które swego czasu brałam, i pomogły mi podleczyć dość niesympatyczne choróbsko [a jakże, kaszlowe ;)]. I w tym momencie zrozumiałam, z czym kojarzył mi się zapach tej herbaty!! 
Ale musicie mi wybaczyć, naprawdę nie dam rady Wam go opisać... chyba, ze potraficie sobie wyobrazić mieszankę zapachową: pasty do zębów, piernika i melisy  ;)

No więc postanowiłam spróbować. Jak się okazuje, moja nienawiść do leczenia się i przyjmowania leków wszelakich jest większa od nienawiści do pijania ziółek..

Otworzyłam kartonik, poczęstowałam najpierw znajomą, która w stereotypowym ujęciu miała pełne prawo obawiać się o otrucie [ale lubimy się wbrew pozorom ;) pozdrawiam Cię tu serdecznie, Marz :)], i jak nie padła, to spróbowałam.
Oczywiście bez dosłodzenia ni hu hu, ale skoro ziółka, to grzecznie doprawilam miodem. BLEAH!
Spróbowałam słodzikiem... TRAGEDIA!
Sokiem zagęszczonym... FUJ!
cukrem... JAK ktoś to może pić?

 Aż skapitulowałam i spróbowałam naparu w oryginale, bez doprawiania. I to była najlepsza decyzja.
Nie no, nie rozpłynęłam się w rozkoszy smaku. W końcu to herbata, która tylko wygląda na czarną, a ziołowych herbat nie ujmujemy w kategoriach "smaczne", ale o dziwo, nie pluję nią dalej niż widzę... ba, w ciągu tych paru dni próbowania, coś mi się odmieniło, i zauważyłam, że ją.. polubiłam i chętnie piję, przesuwając porę parzenia coraz bardziej na rano.
Przy czym zaznaczam, to herbata smakująca jak ziółka, aby nikt nie podejrzewał mnie o określenie jej smaczną ;)

DZIAŁANIE:


Zauważyłam też, że weszła mi poranna India Breakfest w miejsce English Breakfest... może to ta zawartość kofeiny, na którą nie zwróciłam wcześniej uwagi?

A może moje ciało wie lepiej co mu odpowiada?

W każdym razie z pakietu obietnic, na pewno mogę potwierdzić, że wyrównał i podniósł mi się poziom energii, że łatwiej mi się zrelaksować [hehehe, przy moim charakterze furiata, stricte zrelaksowanie się przez same czynniki zewnętrzne chyba nie jest możliwe, nawet farmaceutyki się mnie nie imają ;) i że... przestałam tak chyrlać co rano, ba, mimo mało sprzyjającej aury i niefrasobliwości, nie padłam ostatnio na żadne choróbsko [tfu tfu], ewentualnie miałam parogodzinne zachwianie samopoczucia. Oby tak dalej.

Co do metabolizmu, antyoksydantów i młodnienia, to nie ocenię tego po paru tygodniach.. pozostaje wierzyć na słowo producenta ;)



Co nie zmienia faktu, że mnie p. Magda POPSUŁA! skarżę się więc tutaj oficjalnie!
Naczelna NIE PIJA ziółek i innych takich paskudztw! I wszystkim moim znajomym to czytającym, oświadczam, że zasady przyjmowania mnie u Was w domach nie ulegają zmianie: herbata czarna, mocna, słodka i z cytryną poproszę!

Najbardziej jednak wciąż intryguje mnie to, że przestałam kaszleć, i używać ułatwiaczy oddychania jakichkolwiek. Nie wiem, czy to dzięki temu naparowi, czy dziwnym przypadkiem, ale fakt jest faktem, mimo, że nie piłam jej sumiennie każdego dnia..


Gdyby któraś z Was postanowiła to sprawdzić na sobie to działanie, albo ma takie testy za sobą, niech da mi proszę znać, bo wiem, że to, co spożywamy, ma olbrzymi wpływ na nas i nasze zdrowie, ale żeby wyeliminować z gry mocne sterydy wziewne i rozkurczacze płuc? To mi się nieco w głowie nie mieści, a wiem, że o tej porze roku z reguły lądowałam już na antybiotykach i sąsiadka co dzień oświadczała mi "Pani Naczelna, ależ Pani kaszle! Słyszę Panią co rano! nieeeech pani rzuci te papierochy, mój mąż umarł na astmę, a pani o siebie tak nie dba..."



A wy? Jakie herbaty pijacie? Lubicie "dziwne wynalazki"? A może też macie w zanadrzu takie zaskakujące odkrycie, które pokonało w Was Wasze przyzwyczajenia?

:)

Cholera Naczelna

ps.: fakt, iż otrzymałam ten produkt nieodpłatnie, do testów, od sklepu Magiczne-Indie.pl , nie miał wpływu na moją ocenę.
http://www.magiczne-indie.pl/


15 komentarzy:

  1. Ja cież pierdzielę.. boski kubek z M.Monroe <3
    Co do herbaty, bo ona tutaj winna być tematem nr 1.. moi znajomi/ rodzina na dzień dobry mówią: "Zrobię Ci herbatę, mam zieloną". Czarnej nie pijam, chyba że owocowe. Jako Matka karmiąca ziółka pijam. Są znośne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? :) PrawieBratowa ma gust... ;) [dostałyśmy pod choinkę :) ] chętnie przyjęłabym do kompletu taki z tym najsłynnniejszym zdjęciem ze "Śniadania u Tiffaniego" ;)

      Usuń
  2. Ooo fajna herbatka:) napiłabym się takiej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooooo fajny pośćik będę wpadać częściej :P
    obserwuje^^
    http://kolorowyszaldodatkow.blogspot.com/ <-----zapraszam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm... chyba mój blogger Cię nie złapał w obserwatorach ;)

      Usuń
  4. Nie przepadam za różnymi dziwnymi i smakowymi herbatami, ale opis tejże herbaty zachęca do spróbowania...
    PS. Cudny kubek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zwykle wręcz nienawidzę niczego "udziwnianego" ;)
      ps.: dzięki :*

      Usuń
  5. brzmi smacznie :P ale i tak moja ulubiona to..czarna z cukrem i cytryną :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ależ oczywiście, czarnej z cukrem i cytryną, nigdy nie pobije nic ;)

      Usuń
  6. Czas sięgnąć po hinduskie specyfiki :D A na razie raczę się herbatką prosto ze Sri Lanki :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo, ciekawa ta herbata, lubię różne rodzaje, także wynalazki, ale zazwyczaj pijam zieloną, białą i czarną z cytryną :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A to ja mam na odwrót, jakby mi ktoś zaproponował herbatę z cukrem to nie byłoby dobrze... za cytryną tez nie przepadam, chyba że herbata już jest defaultowo cytrynowa ;)

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, komentowanie nie gryzie ;) ja też ;)

Bardzo lubię i cenię każde słowo od Was, Wasze komentarze są dla mnie motorkiem napędowym :)

Staram się też odpowiadać na Wasze wpisy, pytania, i odwiedzać moich czytelników.

4cholery@gmail.com

Cholera Naczelna