Strony

niedziela, 10 marca 2013

Dwufazowy Gliss Kur Hair Repair z olejkami i keratyną

Kolejny z kosmetyków, które odkryłam kiedyś przypadkiem, i od tamtej pory pilnuję, by zawsze stał u nas w łazience, mimo, że stosujemy go najczęściej nie do końca zgodnie z założeniami producenta ;)

Gliss Kur Hair Repair Oil Nutrive

producent: Schwarzkopf&Henkel, Duseldorf, Germany


Wybaczcie, że opakowanie jest tylko w połowie pełne, i brakuje przezroczystej zatyczki, ale nie mam akurat w domu zapasowej butelki.

W mojej rodzinie mamy pewną "cechę rodową", a mianowicie włosowe "rozetki" przy skórze głowy, czyli, pomimo, że włosy mamy proste, w conajmniej jednym miejscu, każde z nas ma cebulki ułożone w wir średnicy 3 do 5 cm. Charakterystycznym też dla tej "przypadłości" jest to, że w tych miejscach robią nam się potworne kołtuny, niezależnie od tego w jakiej są kondycji czy sytuacji są wlosy. Rozczesywanie ich to istny koszmar, a w szczególności było nim rozplątywanie go u małych Młodych. Szampony, odżywki, maski, jedwabie, na mokro, na sucho... rany! czego my nie wypróbowałyśmy? Za te pieniądze mogłam równie dobrze ogolić im głowy na łyso i kupić najlepszej jakości peruki Roszpunki z naturalnego europejskiego włosa! Aż pewnego dnia trafiłam na olejkowy Gliss Kur... 

CENA: 12-16 zł

zwłaszcza parę lat temu, wydawała mi się dosyć wysoka, dopóki nie spróbowałam, i nie rozczesałam dziecięcych głów w kwadrans obu! [wcześniej po godzinie każda] Od tamtej pory tragedią było, kiedy nie mogłam upolować żółto-białego cuda, a był taki moment, że chyba wszyscy używali tylko tego. Skusiłam się nawet w akcie desperacji na spróbowanie innych kolorów, ale nie umywały się one do "żółtka".

OPAKOWANIE: 

Całkowicie przejrzysta butelka z atomizerem chronionym małą, przezroczystą nasadką, która gubi się szybciej niż da radę to zauważyć ;) Estetyczna, dobrze wykonana, nawet po długim łazienkowym używaniu nic się nie ściera a naklejki nie odłażą. Sam atomizer - istne cudo :) Szczelny, wymagający odpowiedniego nacisku by prysnąć, więc nawet w bagażu i bez zatyczki, nigdy nam nic nie zalał. A czy dobrze rozpyla specyfik? Sami zobaczcie :




Jak dla mnie, żałuję, że nie zachowałam poprzednich butelek na samoróbki, bo nawet do mgiełek by się nadawał, mikrokropelki osadzają się na włosach bez plam i równomiernie.
Do tego wężyk jest cieniutki i aż opiera się mocno o dno, więc kosmetyk zużyjemy do ostatniej kropli.

SKŁAD:

Aqua, Cyclomethicone, Phenyl Trimethicone, Argania Spinosa Kernel Oil, Macadamia Ternifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Sclerocarya Birrea Seed Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Panthenol, Cocodimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Keratin, Hydrolyzed Keratin, Dimethiconol, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, Lactic Acid, Polyquaternium-16, Laurdimonium Hydroxypropyl Hydrolyzed Wheat Protein, Cetrimonium Chloride, Parfum, Sodium Benzoate, Linalool, Limonene, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Phenoxyethanol, Citronellol, Benzyl Alcohol, Geraniol, CI 15985, CI 47005.
[niestety zrobienie / sklejenie zdjęcia ze składem graniczy z cudem ;) ]

tak tak, silikony w składzie, ale jeżeli to one w połączeniu z olejkami sprawiły, że włosy tak gładko się rozczesują, a po dłuższym stosowaniu kołtuny jako takie przestały się tak pojawiać, to chrzanić cały zły "pijar" jaki mają :P A jeżeli nie pozwalają dotrzeć olejkom do włosa, jak twierdzą niektórzy, to dajcie mi sam ten silikon nawet, bo kondycja moich, i Młodych, włosów po tym Gliss Kurze poszła do góry cu-do-wnie :)

ORGANOLEPTYCZNIE:

Odżywka jest dwufazowa. Żółte coś należy wymieszać z tym mlecznym czymś potrząsając butelką i aplikujemy próbując nie dać się odurzyć cudownemu zapachowi, by nie użyć jej za dużo ;)
W dotyku oczywiście, jak po silikonach, cudna miękkość i gładkość. Włosy są gładkie, śliskie, sypkie i lśnią, rozczesywanie to poezja. Jeżeli użyjesz odżywki za dużo, staną się oklapnięte, ciężkie i kwalifikujące się do natychmiastowego mycia ;)

przed wymieszaniem

po wymieszaniu

 DZIAŁANIE:

[od dziś nie lubię kosmetyków, których nie da się sfotografować jednym ujęciem ;)]
W skrócie: do włosów o rozdwajających się końcówkach, ekspresowa regeneracja, ułatwia rozczesywanie i chroni przed rozdwajaniem końcówek. Naprawia strukturę włosa zarówno na powierzchni jak i we wnętrzu.

Działa, ale trzeba się nauczyć z nią obchodzić :)
I teraz bardzo ważna sprawa, by się do odżywki nie zniechęcić, a wręcz przeciwnie, by się w niej zakochać: głowa w dół, i z odległości minimum 30 cm spryskać KOŃCE, najdalej do wysokości odpowiadającej uchu, i KAPKA ONLY! Na naprawdę długie włosy trzy pryśnięcia to absolutnie dosyć i rozczesać od końców stopniowo do góry.
Moim zdaniem pod tym kątem Schwarzkopf strzelił sobie w kolano, bo odpowiednio używana jest aż za wydajna, jedna wystarczy do samego końca przydatności i jeszcze zostanie ;)

Większość osób psioczy na ten kosmetyk, twierdząc, że obciąża i tłuści włosy.
My go uwielbiamy, bo stosujemy go bardzo oszczędnie jako odżywkę, a najczęściej służy nam on PRZED MYCIEM. Do rozczesywania włosów i jako regenerujące serum, po którym umyte włosy są po prostu bajeczne.
Jako ciekawostkę dodam też, że bardzo lubię stosować ten specyfik do... dłoni :) Zwłaszcza, by na koniec "zamknąć" efekty zabiegów na nie stosowanych ;)

Oceniłabym go na 5/5, ale ponieważ założenia producenta są nieco inne niż nasze stosowanie, a sposób opisania na opakowaniu sprawia, że włosy szybko wymagają umycia, cóż, kolejny strzał sobie w kolano ze strony Schwarzkopf, tylko 4 punkty na 5.

Spróbujcie, nawet, jeżeli zraziłyście się wcześniej, zastosować go według opisanych tu zasad, i napiszcie, czy Wasze odczucia stały się równie pozytywne jak nasze :)

Z pozdrowieniami z krainy długowłosych Choler, które znów, jak się okazuje, z opinią "pod prąd" ;)
Cholera Naczelna

3 komentarze:

  1. Przyznaję, że mnie zainteresowałaś tą odżywką... Moja córcia nienawidzi rozczesywania włosów, bo jako kręcone, kołtunią się szybciej, niż inne.... Musze się rozejrzeć za tym cudem w Rossmannie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko pamiętaj, że musi być ta z kroplą na obrazku, bo widziałam, że są też inne już żółte, a za tamte nie ręczę ;)
    Ja właśnie siedzę z dobrze spryskanymi włoskami i pozwalam włoskom chłonąć, zobaczę jutro czy dam radę zrobić zdjęcie z porównania [ale to światło... masakra]

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe, piszesz konkretnie i jednocześnie zabawnie, aż chce się wracać i czekać na kolejne wpisy :)

    Pzdr.

    Tunia

    OdpowiedzUsuń