google+ zarządał właśnie ode mnie, bym przesłała im skany swoich dokumentów [w dodatku łamiąc ustawę o danych osobowych nota bene] by się uwiarygodnić. jak łatwo się domyślić, nie jestem na tyle naiwna, by rozsyłać po internecie swoje dokumenty, bo nie mam ochoty, by je później ktoś wykorzystywał na przykład do przestępstw, więc jeżeli blog zniknie za parę dni, nie przejmujcie się, pojawię się ponownie, na innej witrynie, która nie będzie ode mnie wyłudzać danych.
Czy Wy też miałyście takie sytuacje, czy ktoś mnie po prostu bezczelnie próbuje wmanewrować w jakiś szwindel?
lol... to na pewno g+? Może ktoś się podszywa?
OdpowiedzUsuńno jak nic g+. jutro będę do nich dzwonić i robić awanturę, bo wychodzi na to, że moją "fikcyjność" określili po wpisanym imieniu, Nikka, które widziałam u setek osób, i którego używam nawet w realu, bo to skrót od mojego imienia..
OdpowiedzUsuń