środa, 13 marca 2013

"Czarna oliwka" Bielendy. Przestrzegam!

Ale żeby nie było, że ja tak w samych superlatywach tutaj pieję zachwytami... dziś napiszę o przeciwzmarszczkowej "oliwce" zakupionej w Biedronce, o której czytałam na blogach praktycznie same zachwyty..

  Nawilżająca 2-fazowa oliwka do demakijażu oczu i ust "Czarna Oliwka"

producent: Bielenda, Kraków, Polska


Tu będą podzielone zdania, ponieważ Cholera Jasna odbiera ją neutralnie na swoje oczka, ale też nie wyraża żadnych zachwytów, zapytana o to, czy kupiłaby ja po raz kolejny, odpowiada: NIE.
Ja natomiast.. rozwinę się w części dalszej ;)

Zaznaczam od razu, że przed godziną, specjalnie, po raz kolejny użyłam tego produktu, by mieć pewność, że moje odczucia nie uległy zmianie, i na przykład wcześniej moja mordka nie była w gorszej kondycji.

Pozytywy? W zależności od miejsca i promocji:

CENA: 4-10 zł  

w biedronce najczęściej za około 6zł i o ile pamiętam, za tyle ją kupiłam.

OPAKOWANIE:

Przezroczyste, z miłego, elastycznego plastiku, zakrętka owalna, więc łatwa w chwycie do otwierania, nawet mokrymi czy tłustymi dłońmi, ale po otwarciu napotykamy to, za co znielubiłam ten specyfik po raz pierwszy.. Zazwyczaj płyny wylewam na wacik, nie przytykając go do opakowania. Taki mój higieniczny nawyk. A tej oliwki ani razu nie udało mi się nalać płatek nie rozlewając specyfiku! 
Zdjęcie tej części butelki zaprezentuję nieco niżej, w opisie właściwości kosmetyku, bo chcę pokazać również przy okazji inną jego cechę.
A póki co, rzut z boku. Po prawej zaraz po wstrząśnięciu, odstawieniu i zaledwie wzięciu aparatu w dłonie. Nieco za szybko moim zdaniem. A Waszym?

 SKŁAD:



Po powiększeniu zdjęcia będzie pewnie Wam łatwiej go przeanalizować... Ja z ciekawości też w wolnej chwili poszukam dla siebie w necie co to i z czym to, bo coś spośród wymienionych substancji bardzo, ale to BARDZO nie podeszło mojej skórze. Jak znajdę, możliwe, że uzupełnię notkę. Chyba, że któraś z Was wypatrzy to już tutaj i mi powie? :)
Póki co, na "oliwka" praktycznie natychmiast się rozdziela, co sprawia, że, by nabrać kolejną porcję, należy znów wstrząsnąć butelka. Dotykając dziurki w zaślepce albo zakręcając butelkę.. 
Zarówno, wspomniany wcześniej, duży otworek do nalewania, jak i rozdzielanie płynu widać na zdjęciu, które zrobiłam natychmiast po położeniu butelki, płyn wciąż z niej "wykapywał" na spodeczek.

ORGANOLEPTYCZNIE:

Otwieramy opakowanie, i pierwszy ważny test: zapach. Jak dla mnie bardzo chemiczny i kojarzący się z czymś kwasowym [nie kwaśnym, kwasowym właśnie], po rozmieszaniu nabiera nieco przyjemniejszego wyrazu, czuć kwiatowe dodatki z drugiej warstwy, ale wciąż jakoś tak sztucznie..
Sięgamy po wacik  i zauważamy wspomniane już błyskawiczne rozdzielanie się płynów.. to po ki dwufazówka, skoro sięgnięcie po płatek kosmetyczny wystarczy, by wylać na niego tylko to, co pierwsze wypłynie?

DZIAŁANIE:

 Obietnice producenta:



Nie zrażajmy się jednak początkowymi obserwacjami, przystępujemy do aplikacji. Trudno określić jak wacik sunie po skórze. Niby czuć, że zostaje warstwa tłustego, a jednak tak... tępo, z szumiącym dźwiękiem. Ja akurat mam "skórę jak hipopotam", ale zdecydowanie nie lubię, kiedy coś po niej szura, bo mam wrażenie, jak by mi miały pozostać po takiej akcji rysy. Na pewno też odczucia takie miałam, kiedy poczułam na powiekach nieprzyjemne, gorące pieczenie. I to zarówno pod oczyma jak po same brwi. Podobnie usta. Spuchły mi wręcz i spierzchły. Pomijając zresztą okolice, do których płyn jest przeznaczony, reszta twarzy też go nie polubiła. Patrząc na to, co pozostało mi po pół godziny kąpieli na skórze, moja poduszka również zachwycona by nie była. Skóra pozostała po prostu brzydko tłusta a jednocześnie nie zmiękczona oliwką [a używam czasami nawet oliwy, więc tłuste kosmetyki nie są mi obce, i zwykle błyskawicznie się na mnie wchłaniają]. Co do przeciwzmarszczkowości, to moim zdaniem, raczej się nabawię prędzej pogłębienia bruzd pod wpływem podrażnień, bo moja skóra jak najbardziej, zareagowała wysuszeniem się w tempie imponującym.
Fakt, zmywa makijaż dosyć dobrze, ale co z tego, skoro oczy mam do tej pory podrażnione?

Cholera Jasna oświadczyła, że jej oczu co prawda nie podrażniło, ale jako trzydziestka oczekuje już nieco więcej niż tego, co oferuje większość kosmetyków na rynku, czyli zmycie kolorówki.

Podsumowując, Cholera Jasna od biedy używałaby ze względu na sam fakt posiadania w domu i cieszy się, że było to tanie, a ja wpisuję to na listę "nigdy więcej", i zastanawia mnie, co ze mną jest nie tak, skoro wśród testerek i blogerek ta pozycja zbiera takie pozytywne noty? Pewnie dołączę to do pakietu prezentowego, może komuś innemu posłuży lepiej, skoro na wizażu nie zebrało to to ani jednego "zera", a po 28% "piątek" i "czwórek"...

Oceny?
Cholera Jasna ocenia na 3/5 [czyli dość dobrze, 3 to ponad połowa z pięciu ;) ]
Cholera Naczelna... nie dam zera tylko dlatego, że postanowiłam zachowywać je na naprawdę skrajne przypadki grożące uszkodzeniem czy niebezpieczne dla zdrowia, a przynajmniej skóry. Ale 1/5 uważam za jak najbardziej zasłużone. Z przykrością, bo sama firma jest fajna, ale szczerze, bo o to przecież chodzi, prawda?

Podzielcie się swoimi obserwacjami.. może ja na jakaś ferelną butelkę trafiłam?

Cholera Naczelna.

6 komentarzy:

  1. Nie znam akurat tego płynu, ale z Awokado nie byłam zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja używam bawełnianego i całkiem nieźle się sprawuje:) Może nieco ustępuje Nivea Visage, który w kategorii dwufazowych płynów bije wszystkie inne na głowę, w każdym razie w moim rankingu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli mamy dwie osoby niezadowolone, jedną neutralnie i jedną zadowoloną, choć odnośnie różnych odmian płynów z tej serii :)

    A co do Nivea, też będę o nim wkrótce pisać, więc będziemy mogły wymienić się poglądami :) nie chciałam na razie wpisywać dwóch podobnych płynów obok siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi podrażniło skórę przy teście alergicznym do tego stopnia, że pełnego "mycia" nawet nie próbowałam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam jestem zadowolona z obu, dosc mocno maluję oczy i wszystko schodzi bez problemu ;p zrobilam sobie zapas 4 sztuk w biedronce :D

    OdpowiedzUsuń
  6. tocopherol jest w składzie .... . dodawany jest do utrwalenia i wydłużenia daty przydatności kosmetyku , bardzo dużo osób ma na niego uczulenie. tak samo zresztą jest z lanoliną, dobre( nie koniecznie drogie) kosmetyki często teraz zawierają zamiast lanoliny naturalnej, która bardzo uczula ,chemiczną pochodną lanoliny o tych samych właściwościach ,ale nie zawierającej cząstki alergizującej. Tak więc nie zawsze to co naturalne jest dobre :)

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, komentowanie nie gryzie ;) ja też ;)

Bardzo lubię i cenię każde słowo od Was, Wasze komentarze są dla mnie motorkiem napędowym :)

Staram się też odpowiadać na Wasze wpisy, pytania, i odwiedzać moich czytelników.

4cholery@gmail.com

Cholera Naczelna

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...