środa, 17 kwietnia 2013

Jak zostałam ogrodnikiem i walczyłam z Krzaczorami ;)

Lubię czasami przerwy w dostawach prądu...
Na początku jest wnerw, w końcu na pewno robiłyśmy coś mega ważnego. Po 20 minutach padają baterie w laptopie i wtedy już na bank zostaję odklejona od "respiratora". Wtedy następuje etap "pora zrobić coś kreatywnego.. może coś uszyję? oj, szlag, maszyna też wymaga prądu.." i zaczynam rozglądać się "co by tu posprzątać"?

Ale ostatnim razem, z powodu przymusowego odklejenia od "respiratorów", Cholery młodsze kręciły się wokół jak sępy szukające dnia wczorajszego, i mój wzrok padł na starszą.
Taaak.. od dawna się do tego przymierzałam, ale każdy twierdził, że nie powinnam, bo to dziecko, bo co w szkole powiedzą, że ma jeszcze czas, ale mnie ta, niemal jedna, szeroka krecha nad jej wielkimi oczyma po prostu raziła...


 Oczywiście, kiedy Młoda zobaczyła w mojej dłoni płyn do dezynfekcji i waciki, odstawiła panikę, że na pewno ją będę krzywdzić i krew będzie się lała, bo inaczej po co płyn medyczny? ;) Ale koniec końców dopadłam ją, usadziłam w miejscu i dokonałam dzieła:


 Oczywiście, drugą też później poprawiłam ;) 
Młoda od razu nabrała wyglądu bardziej "do gimnazjum", a jej wielkie oczy otworzyły się jeszcze ładniej i nabrały lekkości ;)
W szkole podobno nikt nie zauważył, a dla nas to taki mały kompromis międzypokoleniowy: 
matki jej koleżanek pozwalają im się już malować coraz częściej i nosić kuse stroje z wielką biżuterią, a ja, zamiast tego, pozwalam Młodej małymi kroczkami wkraczać w świat regularnej pielęgnacji i podkreślania urody dbaniem o to, co już w sobie ślicznego i naturalnego ma [plus rodzinne maseczkowanie, czy weekendowe manicure z lekkimi kolorkami do zmycia przed poniedziałkiem]
 Najbardziej jednak uśmiałam się na podsumowanie Młodej na wiadomość, że to odrasta i trzeba robić regulację później regularnie ;)

- co tydzień? do końca życia? oszalałaś?!?!?!?  i każda kobieta tak robi? DO-KOŃCA-ŻYCIA?!?!?!?

Cholera Naczelna





12 komentarzy:

  1. Haha przerażenie musiało być komiczne :D do końca życia, no chyba,że włoski wypadną ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czekam na ten dzień, kiedy uświadomi sobie że brwi to jej najmniejszy depilacyjny problem ;) ta mina będzie bezcenna!!! :D

      Usuń
  2. Bardzo mądrze robisz, leiej niech dba o siebie zaiast nakąłdac tapete na twarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. staram się :) mają obiecane na 16 urodziny profesjonalne lekcje wizażu i własne kosmetyki, ale do tego czasu wolałabym, by ograniczały się do pielęgnacji z lekkim malowaniem na niektóre ważne okazje ;)

      Usuń
  3. Brawo matko polko:-)
    Ja sobie nie wyobrażam tego jak przyjdzie dzień kiedy młodą dorwę. bo tez ma jedną krechę nad oczami jak z kreskówki jakiejś lichej;-)
    Moja na dzień dzisiejszy dorobiła się własnego balsamu do ciała , kilku bardzo delikatnych lakierów które idą w ruch w weekend i na razie wystarczy:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. balsamy własne to u nas już norma. i obowiązek codzienny, i antyperspiranty, i własne żele, i pomadki ochronne... Starsza już zaczyna wchodzić też na pielęgnację antytrądzikową..
      a do jej brwi to już się zamierzałam naprawdę od paru miesięcy ;) i to była świetna decyzja :D

      Usuń
  4. Może to być mały szok, ale moje brwi miały pierwszy kontakt z pęsetą jak miałam 23 lata, czyli ok. rok temu (!) Mama wręcz odradzała, bo rzadkie i jasne, więc mało widoczne (sama regulowała raz na rok jak się dała fryzjerce namówić). Na swoją obronę dodam jeszcze, że pół życia chodziłam z grzywką, która skutecznie zasłaniała ten obraz nędzy i rozpaczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow, to faktycznie niespotykane :)
      No, ale jeżeli miałaś jasne i bez nadmiarów...

      Za to a propo's jasnych brwi. Cholera Jasna - blondynka, przez wiele lat nie chciała dać sobie przetłumaczyć, że źle wygląda malując rzęsy na czarno, a nie przyciemniając brwi. Kiedy w końcu kiedyś udało mi się ja przekonać, nawrzeszczała na mnie:
      "jak mogłaś mi przez tyle lat nie powiedzieć, że tak źle wyglądałam przez to, że mi brwi brakowało!!!"

      pozdrawiam

      ;)

      Usuń
  5. Hahaha, pamiętam jak mama mnie zabrała na pierwszą regulację. To była masakra-teraz sama sobie reguluję, czasem idę do kosmetyczki :D Nawet to polubiłam :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam okresy, kiedy lubię, i kiedy nie cierpię tego robić ;)
      a do kosmetyczki trafiałam dziwnie zawsze przed okresem, przez co bolało niemiłosiernie i bardziej niż powinno ;)

      Usuń
  6. hehehe "do końca życia?" dobre!!!
    Ja polecam regulację plasterkami. Mniej boli, niż pęsetą, a efekty o niebo lepsze... Oczywiście, sama tego nie robię. Oddaję się w ręce specjalistki. Potem wyrywam pojedyncze włoski, aż znowu zarosnę i idę na plastry... i tak w kółko ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam, jak pierwszy raz mama mi wyrywała brwi. Do dziś szukam zastępczego zabiegu bezbolesnego, bo płaczę, wiję się, uciekam i nie daję się dotknąć. A sama nie umiem sobie zrobić krzywdy!

    OdpowiedzUsuń

Śmiało, komentowanie nie gryzie ;) ja też ;)

Bardzo lubię i cenię każde słowo od Was, Wasze komentarze są dla mnie motorkiem napędowym :)

Staram się też odpowiadać na Wasze wpisy, pytania, i odwiedzać moich czytelników.

4cholery@gmail.com

Cholera Naczelna

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...