Na początku jest wnerw, w końcu na pewno robiłyśmy coś mega ważnego. Po 20 minutach padają baterie w laptopie i wtedy już na bank zostaję odklejona od "respiratora". Wtedy następuje etap "pora zrobić coś kreatywnego.. może coś uszyję? oj, szlag, maszyna też wymaga prądu.." i zaczynam rozglądać się "co by tu posprzątać"?
Taaak.. od dawna się do tego przymierzałam, ale każdy twierdził, że nie powinnam, bo to dziecko, bo co w szkole powiedzą, że ma jeszcze czas, ale mnie ta, niemal jedna, szeroka krecha nad jej wielkimi oczyma po prostu raziła...
Oczywiście, kiedy Młoda zobaczyła w mojej dłoni płyn do dezynfekcji i waciki, odstawiła panikę, że na pewno ją będę krzywdzić i krew będzie się lała, bo inaczej po co płyn medyczny? ;) Ale koniec końców dopadłam ją, usadziłam w miejscu i dokonałam dzieła:
Oczywiście, drugą też później poprawiłam ;)
Młoda od razu nabrała wyglądu bardziej "do gimnazjum", a jej wielkie oczy otworzyły się jeszcze ładniej i nabrały lekkości ;)
W szkole podobno nikt nie zauważył, a dla nas to taki mały kompromis międzypokoleniowy:
matki jej koleżanek pozwalają im się już malować coraz częściej i nosić kuse stroje z wielką biżuterią, a ja, zamiast tego, pozwalam Młodej małymi kroczkami wkraczać w świat regularnej pielęgnacji i podkreślania urody dbaniem o to, co już w sobie ślicznego i naturalnego ma [plus rodzinne maseczkowanie, czy weekendowe manicure z lekkimi kolorkami do zmycia przed poniedziałkiem]
Najbardziej jednak uśmiałam się na podsumowanie Młodej na wiadomość, że to odrasta i trzeba robić regulację później regularnie ;)
- co tydzień? do końca życia? oszalałaś?!?!?!? i każda kobieta tak robi? DO-KOŃCA-ŻYCIA?!?!?!?
Cholera Naczelna
Haha przerażenie musiało być komiczne :D do końca życia, no chyba,że włoski wypadną ;P
OdpowiedzUsuńczekam na ten dzień, kiedy uświadomi sobie że brwi to jej najmniejszy depilacyjny problem ;) ta mina będzie bezcenna!!! :D
UsuńBardzo mądrze robisz, leiej niech dba o siebie zaiast nakąłdac tapete na twarz :)
OdpowiedzUsuństaram się :) mają obiecane na 16 urodziny profesjonalne lekcje wizażu i własne kosmetyki, ale do tego czasu wolałabym, by ograniczały się do pielęgnacji z lekkim malowaniem na niektóre ważne okazje ;)
UsuńBrawo matko polko:-)
OdpowiedzUsuńJa sobie nie wyobrażam tego jak przyjdzie dzień kiedy młodą dorwę. bo tez ma jedną krechę nad oczami jak z kreskówki jakiejś lichej;-)
Moja na dzień dzisiejszy dorobiła się własnego balsamu do ciała , kilku bardzo delikatnych lakierów które idą w ruch w weekend i na razie wystarczy:-)
balsamy własne to u nas już norma. i obowiązek codzienny, i antyperspiranty, i własne żele, i pomadki ochronne... Starsza już zaczyna wchodzić też na pielęgnację antytrądzikową..
Usuńa do jej brwi to już się zamierzałam naprawdę od paru miesięcy ;) i to była świetna decyzja :D
Może to być mały szok, ale moje brwi miały pierwszy kontakt z pęsetą jak miałam 23 lata, czyli ok. rok temu (!) Mama wręcz odradzała, bo rzadkie i jasne, więc mało widoczne (sama regulowała raz na rok jak się dała fryzjerce namówić). Na swoją obronę dodam jeszcze, że pół życia chodziłam z grzywką, która skutecznie zasłaniała ten obraz nędzy i rozpaczy ;)
OdpowiedzUsuńWow, to faktycznie niespotykane :)
UsuńNo, ale jeżeli miałaś jasne i bez nadmiarów...
Za to a propo's jasnych brwi. Cholera Jasna - blondynka, przez wiele lat nie chciała dać sobie przetłumaczyć, że źle wygląda malując rzęsy na czarno, a nie przyciemniając brwi. Kiedy w końcu kiedyś udało mi się ja przekonać, nawrzeszczała na mnie:
"jak mogłaś mi przez tyle lat nie powiedzieć, że tak źle wyglądałam przez to, że mi brwi brakowało!!!"
pozdrawiam
;)
Hahaha, pamiętam jak mama mnie zabrała na pierwszą regulację. To była masakra-teraz sama sobie reguluję, czasem idę do kosmetyczki :D Nawet to polubiłam :>
OdpowiedzUsuńja mam okresy, kiedy lubię, i kiedy nie cierpię tego robić ;)
Usuńa do kosmetyczki trafiałam dziwnie zawsze przed okresem, przez co bolało niemiłosiernie i bardziej niż powinno ;)
hehehe "do końca życia?" dobre!!!
OdpowiedzUsuńJa polecam regulację plasterkami. Mniej boli, niż pęsetą, a efekty o niebo lepsze... Oczywiście, sama tego nie robię. Oddaję się w ręce specjalistki. Potem wyrywam pojedyncze włoski, aż znowu zarosnę i idę na plastry... i tak w kółko ;D
Pamiętam, jak pierwszy raz mama mi wyrywała brwi. Do dziś szukam zastępczego zabiegu bezbolesnego, bo płaczę, wiję się, uciekam i nie daję się dotknąć. A sama nie umiem sobie zrobić krzywdy!
OdpowiedzUsuń