Wypatrzyłam to to chyba ze trzy lata temu, w Rossmanie. Krążyłam między półkami bez celu, kiedy Ona, i jej podobne stanęły mi na drodze... Właściwie to miała służyć ozdabianiu pojemniczka z przyborami. Skrzywdziłam ją, traktując jak stereotypową ślicznotkę, i nie sądziłam, że pod tym uroczym wizerunkiem może ukrywać się coś więcej...
12 zł - myślałam - tania nie jesteś maleńka jak na duperelkę - ale Ona zerkała na mnie z półki i wdzięczyła się niewinnym różem i filigranową linią prezentując swoje koronkowe atuty spomiędzy banalnych i topornych skrobaczek wokół siebie...
Cóż, za te ładne zawsze trzeba dać więcej, więc wrzuciłam ją szybko do koszyka i podążyłam do kasy czym prędzej, by się nie rozmyślić.
Zamieszkała w pojemniku na wannie i wypełniała swoją funkcję - wyglądanie - całkiem nieźle, aż pewnego dnia, wściekła po ostrzejszej dyskusji z Jasną, zamknęłam się w łazience i położyłam w wannie pełnej piany. Po chwili mój wzrok padł na Nią. W przypływie złości na próżność tych ładnych złapałam Różową Skrobaczkę i przeciągnęłam nią po piętach uznając, że "ładne" to nie wszystko.
To było jak grom z jasnego nieba. Przeciągnęłam jeszcze raz palcami po piętach, nie wierząc w to, co Ona im zrobiła. Spojrzałam na Różową jeszcze raz, i szybko obleciałam resztę stóp. Filigranowe "koronki" o ostrych krawędziach bez trudu, ścinały niemal, gruby naskórek. Bez litości. Różowa, chropowata struktura szlifowała całość w gładziutką miękkość, a dzięki brakowi otworków naskórek nie zatrzymywał się nigdzie, więc jej czyszczenie było niezwykle łatwe... Zakochałam się w niej w tym momencie. Zawładnęła moimi myślami i od tamtego momentu każde dotknięcie stóp, kierowało moje myśli w stronę Różowej.
Podzieliłam się swoim odkryciem z Cholerą Jasną. Spróbowała. I się nie tylko nie zakochała, ale oznajmiła, że jej Różowa kompletnie nie interesuje przy całym arsenale tych ostrzejszych dookoła.
Upływał czas, Jasna zmieniała kolejne skrobaczki jak rękawiczki. Metalowe, wulkaniczne, naturalne, syntetyczne, zaczęła nawet wybierać się ze mną na pedicure i marudzić, kiedy trafiło jej się normalne a nie szlifierką... Aż kilka dni temu, kiedy narzekałam, że nie mogę znaleźć nowej Różowej, wydało się, że Cholera Jasna i Różowa Skrobaczka od dawna mają romans! Po tych wszystkich kaprysach i krytykach, okazało się, że krytyczna i poszukująca wśród setek innych Jasna, od dawna podkrada mi moją skrobaczkę! Jakby nie było dość, że intensywnie eksploatowana i tak niezwykle długo zachowała swoje właściwości...
Ktokolwiek więc widział, ktokolwiek wie....
Gdzie mogę kupić nową Różową Skrobaczkę?
Bo moja stara jest już wysłużona, straciła swoją niewinną różowość i niezwykłą ścierność po latach służby, a środek do dezynfekcji pozostawił na niej przebarwienia, które nie chcą już się dać wywabić [przez co pozwolicie, że w trosce o jej estetykę, zdjęcia są w większości czarno-białe, z kolorem pokazanym wyłącznie na uchwycie...].
Cholera Naczelna
pierwszy raz widze u Ciebie tego gagatka, ale sama chetnie bym się na nia skusiła!
OdpowiedzUsuńoch, z całego serca polecam kupić, jak gdzieś jednak trafisz, i daj znać, też pewni poproszę o pomoc w zakupie, bo ładna i naprawdę skuteczna :)
Usuńfajna:-)))
OdpowiedzUsuńCholero uwielbiam te Twoje wpisy:-) normalnie jak by się dobrą wciągająca książkę czytało:-*
Dziękuję :) [w tym miejscu przydałaby mi się taka rumieniąca się emotka ;) ] ponieważ to nie typowa recenzja, postanowiłam dać upust swojemu stylowi pisania po całości ;) myślałam, żeby całego bloga tak prowadzić, tylko obawiam się, czy byłby czytelny, skoro jego sensem jest recenzowanie ;)
UsuńTak, tak!! Dawno nie czytalam czegos z taka przyjemnoscia, latwoscia i usmiechem. Moj facet patrzyl na mnie spode łba.. i co ja mialam mu powiedziec? Ze czytam recenzje tarki do stóp i dlatego tak sie szczerze do telefonu??:pp myslę ze wlasnie o to chodzi w tym jestes wyjatkowa. Od wczoraj przeczytalam wszystkie wpisy i z niecierpliwoscia czekam na wiecej! (Mam nadzieje ze wlaśnie w takim stylu) No i na tuturial o chuście:)
Usuńwow, po TAKIM komentarzu skrzydełka wręcz rosną i uśmiech na wiele godzin pojawia się na twarzy, plus energia do pisania :)
Usuńmam jednak nadzieję, że inne wpisy też się dobrze czyta, bo nie każdy da radę tak zrobić ;)
Bardzo ładnie wygląda, chociaż patrząc na miniaturkę w blogerze nie mogłam dojść co to jest, bo wyglądała mi na trzepaczkę do dywanów :D Nie widziałam nigdzie takiego cuda w sklepie :)
OdpowiedzUsuńhahaha, no tak, mi się też kojarzy z łopatką do tortów na zdjęciu ;)
UsuńPrzykro mi ale pierwszy raz ją widzę :(
OdpowiedzUsuńcóż, nie będę tracić nadziei ;)
Usuńładne toto jest a i jak jeszcze funkcjonalne to i ja poczekam na cynk gdzie to kupić można:P
OdpowiedzUsuńja też ;D
UsuńNie znam jej, więc nie pomogę :(
OdpowiedzUsuń