czwartek, 11 lipca 2013

Marchewkowe opalanie :) / Karotka - Kosmed


Lato w pełni, a więc wypadałoby napisać o czymś na słońce, prawda?:)
A że właśnie po urlopie jesteśmy, to mamy w zanadrzu testy, co niektórych kosmetyków, wręcz ekstremalnie wykonane ;)
Więc zacznijmy od początku, czyli...

Olejek do opalania KAROTKA :) - Kosmed


 

Może na początek przedstawię Wam grupę badawczą [na której wkrótce pokażę Wam też coś na skutki opalania mało rozsądnego ;) ], wraz z krótką charakterystyką opalania się, byście mieli pogląd na typy i podatność ;)

Cholera Naczelna - olejek w stałym użyciu, cera wcześniej opalana.
Cholera Jasna - maruda stosująca go z doskoku, wcześniej opalana, bo od opalenizny uzależniona wręcz, ale bez przegięć w kolorze
Cholery pozostałe - córki młynarza w kolorze wręcz skandalicznie białym na starcie.

Oraz osobniki kontrolne:
moja Rodzicielka, która co roku błyskawicznie jest w kolorze czarnym, nie łapie zwykle poparzeń, olewa filtry ochronne, i jak ja, uważa, że złego licho nie bierze
moja, nazwijmy ją Bratowa, z delikatną skórą, używająca filtry na tym samym poziomie co jej Półtoraroczna Pociecha [PP]
Brat, o którym humorystycznie tylko wspomnę, że udowodnił przypadkiem, jak skutecznie działają filtry, w które dotąd tak naprawdę nie wierzyłam ;) oj, działają... i nie wycierajcie w siebie resztek po smarowaniu kogoś byle jak, bo będziecie baaardzo śmiesznie wyglądać, czyli w białe ciapy, łapy i smugi pomiędzy oparzoną resztą ;)

Miejsce testów:

wstępnie przydomowa Kałuża, końcowo - plaża nad kałużą w skali krajowej, zwaną Bałtykiem ;)


OPAKOWANIE:


Bardzo tanio wyglądające, przezroczyste opakowanie o prostej szacie graficznej i pojemności 150ml, zamykane na fatalny korek, który w założeniu zapewne miał być "klik"-iem, a zamiast tego jest piekielnie słabym punktem całości. Zawartość torebki obklejona tłustym pomarańczem? Ależ proszę bardzo, wystarczy wrzucić tam nasz kosmetyk, który wcześniej parę razy otwieraliśmy, potrząsnąć kilka razy, i voila! wystarczy wsunąć dłoń do torebki,zatoczyć nią kółeczko, wyjąć i już korzystać z możliwości wsmarowywania w ciało porcji marchewki ;)
Na stronie producenta widziałam również olejki z rozpraszaczami, ale moja wersja go nie posiada...
Mój olejek podróżuje w ciasno zawiązanym woreczku również dlatego, że podczas używania cieknie po ściankach niemiłosiernie, i całość robi się nieapetycznie otłuszczona.



Fatalny start. Prawda? Moim zdaniem okropny, i cieszę się, że dostałam ten produkt do testowania, a więc czułam się zobowązana rzetelnie go przewałkować w każdym kierunku, bo inaczej [o ile jakimś cudem bym go kupiła w tej butelce], wylądowałby w koszyku "chcesz to bierz" zanim bym sprawdziła, czy ma jakieś zalety.. i to byłby duuuży błąd . ;)  
Do tego cena: 9-12 zł za buteleczkę, jest, moim zdaniem, jak najbardziej w zakresie "dobra"

No, ale sprawdźmy.

SKŁAD:


hmm... mnie ogólnie parafina zapycha, chociaż słońce tu na szczęście robi przeciwwagę, beta-caroten mógłby być na nieco wyższej pozycji, i nieco kontrowersyjny ostatnio benzophenone-4, więc może kobiety w ciąży lepiej niech pozostaną przy wysokich filtrach innego pochodzenia ;) Poza tym jednym przypadkiem, uważam, że nie ma co siać paniki, chyba, że się używa olejku na litry, stale przez cały rok. W innym wypadku stężenia w dopuszczonym do obrotu kosmetyku musiałoby być conajmniej ostrzeżenie :)

 ORGANOLEPTYCZNIE:

według producenta:


a według nas?

Delikatny... hmm... a ja bym powiedziała dosyć gęsty i początkowo sprawiający wrażenie ciężkiego w rozprowadzaniu.
Wodoodporny - to fakt. Po wodzie w basenie początkowo sądziłam, że wodoodporność ma tylko w nazwie, ponieważ na powierzchni widać było, że częściowo spływa, kiedy jest dopiero co nałożony, ale po parogodzinnym przewalaniu się w wodzie, na materacu, a później tez po piasku nad morzem, możemy śmiało potwierdzić, że jest i wodoodporny i odporny na ścieranie :)

 Warto też nauczyć się go nakładać na wilgotną skórę. Wtedy do tego staje się bardzo wydajny. Nakładany "na sucho" niestety schodzi jak woda, a wszystko wokół nosi ślady natłuszczenia.

Zapach przyjemny, daleki od marchewki ;) powiedziałabym, że typowy dla kosmetyków do opalania z lekkim dodatkiem nut ciemnofioletowych kwiatów.
W dotyku, jak to "zbity" olejek. Śliski, tłusty, na szczęście "na wodę" wchłania się w większości dosyć szybko i pozostawia nam już tylko olejkowy gładki filtr, do którego przyklei się każde ziarenko piasku.



Nie zaryzykowałabym też założenia od razu po aplikacji ulubionej białej bluzki z jedwabiu, ale mój biały kostium kąpielowy nie ma żadnych pomarańczowych "pamiątek" ;)


DZIAŁANIE:

Jak przy tym wszystkim sprawdza się to, co najważniejsze, czyli działanie? :)


Osobiście jestem baaardzo zadowolona :)

Filtr niewysoki, ale jest też wersja z 12. Ja się cieszę z 6 :) Okazała się wystarczająca nawet na nadmorski skwar, ale przypominam, że korzystam też z solarium, i jako typ urody Zima, nie mam nadmiernych tendencji do intensywnych poparzeń słonecznych.
Olejek sprawdził się jednak równie dobrze na Cholerze Jasnej pod tym kątem, która, jako czysta Wiosna, od zawsze "łapie raka", i chodzi jak przetrenowany "kark" przez kilka dni ;) bez oparzeń Jasna wręcz nie jest w stanie się opalić. W jej przypadku obyło się bez pieczenia, bólu, a kolor, owszem, nieco czerwony [ale po takiej ekspozycji na słońce, dziwiłabym sie, gdyby nie był], poszedł od razu w stronę brązu.
Cholery Młodsze z kolei zaczynały przygodę z olejkiem jako "Królewny Śnieżki", po 2-3 godziny dziennie w basenie i również poparzeń brak.
Z 'grupy kontrolnej' świetnym porównaniem będzie moja Rodzicielka [wcześniej opalona] i Brat [antysłoneczny].. oboje nie stosowali olejku ani hiperwysokich filtrów, i oboje parę razy dziennie przybiegali po pomoc już od samego początku urlopu z powodu ekstremalnie zaczerwienionych pleców ;)

Co dla mnie jednak jest najmilszym działaniem olejku, to KOLOR!.
w połowie wyjazdu
"Zimy" opalają się na buro-szaro. Wyglądamy jak byśmy się wytarzały w kurzu po prostu. A po tym olejku moja opalenizna przybrała kolor tropikalnej, o złocistych tonach. Mówiąc wprost, chyba pierwszy raz od lat jestem zadowolona nie tylko z jej natężenia [bardzo intensywnego jak na stosunkowo niewielką ilość spędzonego przeze mnie czasu na słońcu], ale przede wszystkim z przepięknej słonecznej barwy, której nie mogłam osiagnąć nawet stosując beta-karoten w suplementach.
Podobnie Jasna i Młode.

Dla zwizualizowania różnic kolorystycznych - po paru dniach krótkiego opalania - po prawej zestawienie: moje ramię kontra Cholera Najmłodsza

Szkoda tylko, że na twarzy nie mam tej samej cudnej barwy, ponieważ olejek okazał się dla mnie silnie komodogenny. No, ale to wiedziałam od samego początku.. płynna parafina w składzie. Czytaj: Naczelna, będziesz miała gule jak diabli na 100% ;)
Ale za to moje ciało jest nawilżone i mięciutkie ;)

I krótkie podsumowanie na koniec:
główny MINUS - opakowanie pod wieloma względami
główny PLUS - to działa! chroni przed oparzeniami wykorzystując naturalny system obronny organizmu, i ten kolooorrrr! mniam!



Cholera Naczelna Czekoladowa :P

ps.: fakt, iż otrzymałam ten kosmetyk do testów, nie miał żadnego wpływu na moją ocenę.

40 komentarzy:

  1. dla mnie tez jest super i fajnie się po nim opaliłam nie parząc ;p ten korek to porażka no ale cóz ;p zniose wszystko dla opalenizny ;p

    a co olejków na solarium to jest kategoryczny zakaz uzywania do solarium.. i powinna to powiedziec kazda babeczka pracująca i mająca jakiekolwiek pojęcie.. olejki sklepowe psują kabiny solaryjne, a do tego mozna się poparzyć niemiłosiernie.. i na domiar złego działają jako anty opalach w przypadku solarium... po prostu się na nim kiepsko opala.. ;DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nie pracuję w solarium, informację tę akurat wyczytałam w danych o kosmetyku :) i myślałam raczej o tubie, bo jak pisałam, nie położyłabym się czymkolwiek tłustym wysmarowana [nawet solaryjnym] na łóżko, choćby ze względu na pozostawione po sobie ślady. A swoją drogą, to ciekawy temat, że nie wolno w solarium sklepowych kosmetyków z filtrami. Mam ciekawe zagadnienie do wgłębienia się w nie w wolnej chwili :)
      ale dzięki za informację, notka już skorygowana, a ja zaintrygowana, bo różne rzeczy próbowałam, i zwykle była to kwestia korekty czasu, którą omawiałam z właścicielką salonu... chyba wpadnę do niej na kawę i plotki techniczne ;)

      Usuń
    2. poczytaj bo ja tez o tym nie wiedziałam ;)) poszłam do solarium u faceta i tam solarium obklejone ze nie wolno bla bla i wytłumaczone ;) poczytałam i faktycznie nie powinno się bo łozka i tuby takze szybkciej się psują.. ;p

      przejdz się pogadaj ;)) zawsze kawka w miłym towarzystwie mile widziana :D

      Usuń
  2. Ja to chce! Podoba mi się :) O jej zakochałam się :) A niebawem nad morze... Musze to mieć. Pozdrawiam i dzięki za recenzje. Nie znałam wcześniej tego produktu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się w takim razie, że zdążyłam z nią przed Twoim urlopem :)
      Pozdrów Neptuna, daj znać jak się sprawdziła, i polecam, byś zabierała na plażę ze sobą jakąś chustę do.. omiatania się z piasku ;)
      Miłego urlopowania! :)

      Usuń
  3. och, chciałabym się opalić xD a ostatnio z roku an rok coraz gorzej mi to idzie :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uuu... a jakie masz wyniki? bo zwykle z wiekiem skóra staje się raczej podatniejsza na łapanie koloru...

      a może wypróbuj karotenową suplementację? :)

      Usuń
  4. Ciekawa ta marchewa:)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i do tego, teraz Jasna mi nie powie, że nie aplikuję sobie warzyw ;D

      Usuń
  5. A ja się zapytam co za cudo w siebie trochę brat wsmarował, bo też bym się skusiła, ja pomimo mojego Iwostinu Spf 50 i tak brązowieję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. specjalnie dla Ciebie wydobędę niebawem od Bratowej ten specyfik i opiszę :)
      bo faktycznie warto, co zobaczycie na zdjęciu Klata-Brata, czyli "czyżby się tu ktoś opalał na Saharze w bluzce z bardzo ekstrawaganckim dekoltem?" ;)

      na sobie nie przetestuję, bo ja już niemal mulatka, ale przez ponad tydzień oglądałam Bratową i PP, więc opiszę ich efekty plus organoleptyczne doznania własne ;)

      Usuń
    2. W takim razie czekam :)
      Ja ostatnio sporo byłam na mieście w upał, to specjalnie sobie wierzch stóp posmarowałam grubą warstwą spf 50 żeby paski się nie opaliły i co mam eleganckie białe paseczki :( Na szczęście paski są tylko 2 i to moje ulubione sandałki, wiec i tak je najczęściej noszę, ale ostatnio do szpilek musiałam podkład nakładać na stopę bo nawet przez rajstopy było widać :P

      Usuń
    3. hahaha, Jasna ma to samo :D buty na stopach odbite i też szukamy na to rozwiązania ;) ale u niej by nie przeszło "nieopalanie" ;)

      Usuń
  6. Ooo widzę, że olejek spisał się świetnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tak, strasznie się cieszę, że po spotkaniu wylądował w walizce a nie w tej utraconej części :)

      Usuń
  7. A co tam ta karotka ja zazdroszczę wylegiwania się nad ta kałużą!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. upolowałyśmy tak fajną promocję, że wstyd było nie skorzystać :D
      a, jak wiecie, my kochamy promocje ;)

      Usuń
  8. A ja Ci powiem, że nienawidzę olejków, ze względu na to, że pozostawiają strasznie tłustą powłokę... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja normalnie też nie przepadam inaczej niż do kąpieli ewentualnie przed kąpielą ;) ale na plaży daje radę ;)

      Usuń
    2. a ja właśnie szczególnie na plaży nie lubię, bo potem wszystko mam poklejone ;) A i rak nie ma jak umyć...
      o nie.. wolę jednak emulsję w sprayu ;)

      Usuń
  9. O tak to już wiem co kupić na słoneczko :) chodź od zawsze ze mną jest Ziaja :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też go używam teraz ;) I muszę przyznać, że jestem mega zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak na razie kiepsko go widzę, ze mnie spływa i czuję się jakbym się w ropie wytarzała... zobaczę jak się sprawdzi nakładany na mokro - jeśli tylko u nas wyjdzie słońce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, może na mokro coś się zmieni, bo na sucho to straszne ilości się nakładają na skórę

      Usuń
  12. No, no, fajny olejek, ale wizja pisku na skórze i torebki/torby plażowej z " wnętrzem olejowym " mnie skutecznie odstrasza, woreczek to dobry patent, ale wolę poszukać bardziej przyjaznego opakowania i równie dobrej zawartości, a o to w dzisiejszych czasach nie trudno ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałam w necie wiele olejków na karotenie, więc na pewno coś fajnego dla siebie znajdziesz :)

      Usuń
  13. Opakowanie tego olejku jednak mnie skutecznie zniechęciło do zakupu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niewątpliwie jest ot jego wada. ale nie wiem, jak sprawuje się ze spryskiwaczem, powinno chyba lepiej ;)

      ps.: a Ty to napisz do mnie na skype albo maila w sprawie wyjazdu :P

      Usuń
  14. Osobiście nie przepadam za olejkami do opalania, choć kiedyś często ich używałam. Teraz w ogóle rzadko bywam na pełnym słońcu, bo nie cierpię leżeć plackiem na plaży - gorąco, nudno, gdzie sens. A jak już jestem to potrzebuję czegoś z wysokim filtrem. Niemniej Twoja recenzja jest na tyle zachęcająca, że być może kiedyś sięgnę po ten preparat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja z wiekiem coraz bardziej lubię "plackowanie" niestety ;)
      miło mi z wiedzą, że nawet recenzje nieużywanch z zasady kosmetyków można przeczytać i docenić :*

      Usuń
  15. Ja nawet jeszcze nie miałam okazji go wypróbować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to próbuj, zanim lato się skończy ;) my zaczynałyśmy po godzince, jak tylko udało nam się uciec od domu i pracy ;)

      Usuń
  16. szkoda, że takie straszne opakowanie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niom, ale też te w lepszych flaszkach kosztują adekwatnie więcej zazwyczaj ;)

      Usuń
  17. Wszystkie wady o których piszesz (lepkie opakowanie, przyklejanie się piasku do skóry z olejkiem) powodują, że od lat nie używam olejków a balsamów/mleczek. Są o wiele wygodniejsze w użyciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja z kolei nie mogę trafić na żaden logiczny balsam ;)
      może Ty mi coś fajnego polecisz? :)

      Usuń
  18. Od tego sezonu karotka już w nowej odsłonie, w wygodnym poręcznym opakowaniu. http://www.kosmed.pl/p150-Karotka%20olejek%20do%20opalania%20SPF%2012.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. FAN-TA-STY-CZNIE!!!! :)

      ciekawa bardzo jestem tego opakowania, bo wizualnie wygląda duuużo lepiej i zachęcająco! :)

      Usuń

Śmiało, komentowanie nie gryzie ;) ja też ;)

Bardzo lubię i cenię każde słowo od Was, Wasze komentarze są dla mnie motorkiem napędowym :)

Staram się też odpowiadać na Wasze wpisy, pytania, i odwiedzać moich czytelników.

4cholery@gmail.com

Cholera Naczelna

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...