Obrabowałam Rossmana...
Prima Aprilis ;)
No nie no, nie obrabowałam, grzecznie zapłaciłam, ale łupów mam pod dostatkiem, a co ciekawe, kasy nawet nie tak dużo, bo [naprawdę, niezamierzenie! ] większość zakupów okazała się z Isany, która, mimo i tak niskich cen, była jeszcze w promocji! :)
Generalnie, jak to ja, nie zapłaciłam ceny regularnej chyba za nic ;) no, może z wyjątkiem tych duperelek z górnej foty, ale i tak upolowalam je taniutko ;)
Zdradzę Wam, że już znalazłam chyba moją nową miłość i jednego bubla, a jeszcze nawet nie zaczęłam porządnie używania! ;)
Pamiętacie film "Jak się pozbyć cellilitu?" i spalone bohaterki dyskutujące o tym, że..
- no jak to byś na mnie nie nasikała? Ja cię kocham, i bym na ciebie nasikała jak byś tego potrzebowała!!"
I teraz do akcji wchodzi Jasna, stojąca pod półką w sklepie, i niemal wydzierająca się:
- balsam z sikami chcesz brać? naprawdę? ale ta urea to przecież siki! prawda? Nieee no, dobra, jak chcesz sobie cudze siki wcierać i na głowę nakładać... ale wiesz, ja umiem sikać, to ci mogę taniej taką kurację urządzić!!
Z racji, że nie uważam by zdrowe dla naszego związku były eksperymenty z obsikiwaniem się nawzajem, postanowiłam, że poprzestanę na Isana Med z Ureą, pod postacią szamponu i balsamu do ciała
Do kompletu Isana - peeling i żel pod prysznic o bardzo łagodnym zapachu [już bez kontrowersyjnych dodatków ;) ]
... więc capnęłam szybko z półki przynajmniej olejek do kąpieli z trawą cytrynową i bambusem [mrrrr!] od Wellness Beauty, kolejnej rosmanowej marki ;)
Na co Jasna przyczłapała z wielka butlą płynu nasennego ;) Tak wnioskuję z napisów przynajmniej ;) Ciekawa jestem, kiedy to zużyje! Bo ja wannę preferuję z rana, ponieważ po niej mam właśnie całe mnóstwo energii!
A to dopiero pierwsze półki były!
Kiedy padło hasło: przecena 50% na szampon detoksykująco-oczyszczający, Toni&Guy wylądował w koszyku bez dłuższego zastanowienia
Żeby po takim oczyszczeniu o włosy i skórę głowy zadbać nieco tradycyjniej, postanowiłyśmy wypróbować wodę brzozową - znów Isany :)
Oczywiście, nie obyło się bez radosnego oświadczenia Jasnej:
-ale wodę brzozową to kiedyś pijacy pili! chcesz to wcierać sobie w głowę?!?!?!?
Dla wzmocnienia więc moich pijanych włosów dorzuciłam do, i tak już ciężkiego, koszyka, odżywkę Syos regenerującą, postanawiając dać tej marce koleją szansę.
[fotka strzelana na szybko osobno, bo, jak spostrzegawczy zobaczą po poziomie tejże w butelce, nasze długowłose pociechy już zdążyły ją dorwać i wylać jej całkiem sporo - tak, odżywki u nas schodzą na hektolitry po prostu ;)]
I, do rozczesywania, dobrałam spray z Shaumy z keratyną, ponieważ nasz cudowny olejkowy Gliss Kur niestety się skończył, a przy tylu metrach włosów w domu, niestety, to artykuł pierwszej potrzeby często
Jak sądzicie, czy po takim zadbaniu Farba Pallette nie da rady mi zniszczyć kudełków? Bo farby za 4,50 to ja jeszcze na głowie nigdy nie miałam ;) [zniszczone pudełko :) termin sprawdziłam, jest ok ;) ]
Ufff... przebrnęłam :D
A nie! jeszcze tapetowanie!
Więc pokrótce i szybciutko:
W związku z petycją Młodych o lekcje makijażu dla nastolatek, uległyśmy w końcu i sprawiłyśmy im młodzieżową paletkę Coloris, oraz kredki do oczu. Nie wiem tylko, czemu Jasna wzięła czarne a nie szare? Trudno.
Ja sobie sprawiłam małą szczotkę do torby, cień Yes Love do smokey'a [ta czerń i miękkość mnie uwiodła!]
I dwie szminki. Jedną do nauki, a drugą, bo... opakowanie mnie oczarowało! :D Jedna satynowa, a druga z delikatnymi drobinkami. I teraz... werble... miewam usta w kolorze krwistej czerwieni!!!
Osobniki, które mnie znają, wiedzą, że to dla mnie krok milowy, bo nigdy wcześniej nie malowałam ust na ciemno, a co dopiero na... czerwono!
Ale same popatrzcie na to cudeńko...
Kolory chyba nieco przekłamane, sztyft jest koloru ciemnej, pięknej, głębokiej... krwi ;) ale ta oprawka!
Teraz jeszcze tylko przyozdobię swoje ciuszki albo torbę czaszkowymi ćwiekami:
I będę śmigać po mieście w stylizacji ROCK, a Młode będą pilnie ukrywać, ze ja to ich matka bo obciach :D ;)
Wasza Ostrrrra Rrrrokowa, Cholera Naczelna ;)
No to zaszalałaś, nie ma to jak motywy czaszkowe :D
OdpowiedzUsuńyeah! czachy rulez! ;)
UsuńAaaale jesteście ooobrzydliwe :D ŻART!!! [nie ważcie się brać na poważnie pierwszej linijki!]
OdpowiedzUsuńTrawa cytrynowa? Uwielbiam ten zapach!!!! (miałam balsam właśnie chyba z ISANY!) :D Taki fajny duży rodzinny :))) ale dość dawno i nie mogę go nigdzie znaleźć :((
SAYOS, jedna z ulubionych firm :)
Toni&Guy ile zapłaciłaś?
hahaha, Tusia, luzik :D mamy niezły dystans, załapałam, że to żart długo przed nawiasem ;)
Usuńa T&G kosztował nas 14 zł. z tego co zerknęłam w neta, to nawet poniżej połowy ceny zapłaciłyśmy :) fajno :D
Oj, sama siebie wprowadziłam w błąd! :( to nie była ISANA z ISANY to było mydełko w płynie :)
UsuńA ten mój mus do ciała to z "GALANEA" !! Cudnie pachnie <3
Są czachy- jest moc :D Mi Palette zniszczył włosy- strasznie wysuszył, ale Twoje są bardziej zadbane, więc oby im się nic stało :)
OdpowiedzUsuńmi swego czasu też, ale to samo zrobiła Olia [nawet bardziej], garniery za 30 zeta, a nawet profesjonalna farba fryzjerska... raz się żyje, włosy najwyżej odrosną, ja wpiszę na blogu gromy i bluzgi... ale odhaczę na swojej liście szalonych rzeczy "użyć farby za 4.50" ;)
Usuń[w ostateczności mi Jasna na głowę nasika - bardziej już nie zaszkodzi ;) ]
Ja się spotkałam z takim zniszczeniem chyba pierwszy raz. Doszło do tego, że musiałam podciąć zniszczone końcówki :(
UsuńHm.. Gdyby Ci Jasna nasikała na głowę zafarbowaną za 4,50 zł.. to by było szaleństwo :D
ta woda brzozowa to niezły syf, zrób próbę uczuleniową lepiej ;)
OdpowiedzUsuńooo.. wielkie dzięki za ostrzeżenie :*
Usuńwłaśnie byłam w łazience i kminiłam jak by ją jutro zastosować. teraz wiem, że zaraz najpierw nałożę kapkę na noc i poobserwuję :)
Ooo przynajmniej już wiem, że wodę brzozową znajdę w Rossmannie :D Ostatnio kupiłam ową w aptece :]
OdpowiedzUsuńteż byłam zaskoczona :)
Usuńa w aptece ile kosztowała? bo w rossku tania jak barszcz
z tego co się orientuje to ok 4-5 zł, przy czym jednak skład dużo lepszy bo prostszy - alkohol i sok z brzozy
UsuńIle dałaś za szampon Toni&Guy ?
OdpowiedzUsuńniecałe 14 zł :)
Usuńpomadka ma śliczny kolor
OdpowiedzUsuńnooo... chociaż boleję nad tym, że ostatnio straciłam błyszczyk, który był moim pierwszym eksperymentem z czerwienią, ale tak ciemny, że wpadał aż w burgund... i nie pamiętam firmy nawet, a szminki w takiej ciemnej czerwieni nie mogę nigdzie trafić....
UsuńSzaleństwo zakupowe - zazwyczaj potem się człowiek zastanawia - ile poszło z kieszeni :D U mnie tak jest :D
OdpowiedzUsuńo ironio, zmieściłyśmy się w niecałych 80 zł. [90, ale była w tym jeszcze forma, którą pokazałam na kuchennym]
UsuńSuper zakupy.Ciągle zastanawiam się nad szamponem Isany,napisz jak się sprawuje (będziesz królikiem doświadczalnym,a co!). Palette nie powinna zrobić wielkiej krzywdy,ja po niej trochę zwiększałam pielęgnację (czyli częściej olejowałam włosy) i było ok,o dziwo mnie też Garnier Olia zrobiła masakrę.Never again!
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie opiszę ten szampon, bo też mnie intryguje :) ale na pierwszy ogień jednak pójdzie T&G, chyba, że po farbowaniu będę musiała ostro nawilżać kudełki ;)
UsuńNo nieźle ;) Masz fajne perypetie z Jasną ;D Dawno nie była na takich większych zakupach, bo mój portfel świeci pustkami.
OdpowiedzUsuńrecenzjatorka, to leć się zgłosić do konkursu wiosennego na PnK [banerek u góry po lewej], tam prócz torebki jest żywa kasa na zakupy w rossku do wygrania, mogłabyś prawie połowę z moich zakupów sobie za to zrobić!
Usuńtylko przy zgłoszeniu dodaj, że w przypadku wygranej nie interesuje Cię pierwsza nagroda ;)
nas to wszystko kosztowało koło 80 zł z batonikami ;)
Ale się obkupiłaś ;) Świetne rzeczy, najbardziej oczywiście ciekawią mnie kolorowe kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńdam znać na pewno :)
UsuńPopłakałam się. Jasna - jesteś moją idolką <3 hłehłehłehłehłe :DDDD
OdpowiedzUsuńAle łupy! ^^
a trzeba było widzieć miny ludzi wokół! ;)
UsuńSzminka jest świetna!
OdpowiedzUsuńFarba oczywiście nie jest najwyższych lotów, ale latami farbowałam włosy farbami Pallette i dałam radę, więc myślę, że i Twoje włosy dadzą radę. Ja je jeszcze dodatkowo rozjaśniałam, a to prawdziwa tortura dla włosów.
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze produktów do włosów z Isany. Była może odżywka z tym mocznikiem? Bo muszę kupić jakąś odżywkę.
nie było właśnie, tylko te dwa produkty wyłącznie. a też bardzo jestem ciekawa takiej odżywki z mocznikiem :)
Usuńwoow jakie zakupy :D zaciekawił mnie ten płyn nasenny i muszę go obczaić :D
OdpowiedzUsuńJa też ostatnio zrobilam mega zakupy w Rossmannie ;) Nic się nie powtarza ale do włosów sprawiłam sobie maskę i odżywkę Alterry (ponoć genialne) i balsam Garniera z miodem :3 i jeszcze innych "najpotrzebniejszych" rzeczy :D
OdpowiedzUsuńtak tak, wszystko co kupujemy to artykuły niezbędne i pierwszej potrzeby! ;)
Usuńco do Alterry, to nawet mam cos ichniego, chyba balsam, jeszcze nie doszła do niego.. :)
No ja ostatnio Rossmana ze spuszczoną głową zwiedzałam,żeby aby na pewno kupić tylko to co potrzebne a ostatecznie pan kasjer 'przystojny" namówił mnie na mleczko do ciała Isany :)Ale trochę żałuję patrząc na Twoje łowy, bo co nieco okazyjnie kupić by można było:)
OdpowiedzUsuńEj no, urea to mocznik, a w sikach jest oprócz tego jeszcze kilka składników... trochę mniej dobroczynnych dla skóry :P
OdpowiedzUsuńJesteście the best, ja na swoje zakupy chodzę sama, bo z Teżetką trwa to wieki całe :P
Szaleństwo!!! Ale bardzo przyjemnie się to oglądało (i czytało) :)
OdpowiedzUsuńNie pamiętam, kiedy ostatnio tyle kupiłam, a zdarzało mi się nieraz ;)