- tak śmierdzi?
- nie, ale ewidentnie z tym mi się kojarzy to, co mam na twarzy. Jesteś pewna, że to bezpieczne?
Pobiegłam do łazienki, by na swojej skórze sprawdzić teorię Jasnej, i faktycznie. To, co wydobyłam z saszetki wyglądało jak klej do butów, nakładało się jak klej do butów i zmywało z palców też podobnie..
Ale czy coś jeszcze łączyło te dwie substancje? ;)
Peel-Off Maske, Rival de Loop
Na pewno nie
OPAKOWANIE:
;) Podwójna saszetka z grubej folii w miętowo-zielonej tonacji, koszmarnie się otwierająca pomimo nacięć na każdej z dwóch części zawierających po 8ml tego tego samego kosmetyku [dotąd większość "dwukomorówek", które testowałam zawierały zestawy, na przykład peeling i maskę].Z tyłu dosyć dokładnie wszystko jest opisane, a dla wegetarian i zwolenniczek ekologii, umieszczono jeszcze jeden znaczek..
Cena też przyjazna, 1,50zł czyli 18,75 za 100ml w Rossmanie.
A skoro już znaleźliśmy tę zachęcającą grafikę, sprawdźmy może od razu
SKŁAD:
Cóż, tutaj już nieco mniej przyjaźnie to wygląda ;) Ale aloes w połowie skali... no, przynajmniej nie na szarym końcu ;)
ORGANOLEPTYCZNIE:
Za to to, co wylewa nam się ze środka, już bardziej przypomina coś, co miałoby związek z zaprezentowanymi na obrazku, aloesem i rumiankiem ;)
Przezroczysta, klejąca, gumowata w dotyku, żelowa maź najlepiej daje się opisać porównaniem Cholery Jasnej. Polipropylenowy klej do butów wygląda, zastyga i babra się na palcach dokładnie tak samo.
Na szczęście zapach już jest daleko od rzeczonego ;) Daleko też jest od aloesu i rumianku, jednak zdecydowanie bardziej celuje w kwiatki niż w obuwie.
Warto od razu nastawić się na to, że na zmycie z palców poświęcimy nieco czasu oraz gorącej wody, a odczucia będą bardzo mieszane..
Ale najważniejsze pytanie to to o
DZIAŁANIE:
które według producenta powinno wyglądać tak
Znałam kiedyś pewną położną, która zwykła mawiać, że rumianek powinno się przyjmować tylko w jednej postaci: Janka z butelką rumu ;) zwłaszcza wewnętrznie ;) [rum-janek] Ale że maseczkę będziemy nakładać a nie konsumować, tu zaczyna się cała zabawa ;)
Pojemność 8ml okazuje się idealną, by pokryć dokładnie twarz. Po 15-20 minutach faktycznie zastyga, robiąc błyszczącą i gładką warstwę. Taką gładziutką, że aż nie chce się jej z twarzy zdejmować widząc jak, napinając skórę, rozprostowała zmarszczki ;)
Jednak po zaschnięciu maseczka sama upomina się o usunięcie, zwłaszcza u gaduł jak ja, odchodząc od skóry wokół ust ;) Wtedy delikatnie podważamy zewnętrzne krawędzie i "obdzieramy się ze skóry" :)
Nie zapomnijmy przy okazji postraszyć dzieciaków! ;P
Jeżeli dawno nie stosowałyśmy peel-off'ów, warto też pamiętać o dokładnym omijaniu brwi, aby nie mieć niespodzianek w postaci ich niespodziewanej i niekontrolowanej depilacji ;)
Po całym zabiegu w rękach pozostaje nam zabawny, przezroczysty "duch", którego warto też obejrzeć z bliska.
W miejscach ze stref zaskórnikowych znajdziemy usunięte wągry, tu i ówdzie okaże się, że miałyśmy na twarzy delikatny meszek... ;)
Skóra po takim potraktowaniu pozostaje matowa i przyjemnie ożywiona, o jednolitym kolorycie, chociaż, niestety, wyrywanie z porów nieczystości mogłoby być nieco intensywniejsze.
REASUMUJĄC:
Kupiłam tej saszetki jeszcze parę sztuk, bo lubię to uczucie ściągania z siebie twarzy ;) Podoba mi się też oczyszczająco-łągodzące działanie całościowe, które faktycznie jest widoczne po parokrotnym, regularnym zastosowaniu, zwłaszcza jako wstęp pod inne specyfiki, ukierunkowane już stricte na działanie dogłębne.
Jako samodzielną maseczkę oceniłabym kosmetyk jako bardzo średni.
Do tego na MINUSY składa się mało przyjemna aplikacja i nieplanowane podregulowanie brwi przy braku uwagi, ale na PLUSY - zabawa, przygotowanie skóry do dalszych zabiegów, łagodzenie szalejącego sebum i produkcja, przy okazji, ozdób na halloween ;)
Będę używać, dopóki nie znajdę dobrego zastępnika.
Znacie jakiś godny polecenia?
Cholera Naczelna
ps.: jakoś śmiesznie mi się zbiegło z pisaniem tej notki oglądanie Egzorcyzmów Emily Rose ;)
ps.2: za 24 h i 58min koniec przyjmowania zgłoszeń do ROZDANIA!!
To ja ją kupuję, już ląduje na mojej liście :D
OdpowiedzUsuńbędę czekać na wieści co do Twoich odczuć :)
UsuńNie znam nic godnego polecenia do zastąpienia, ale maska jest straaasna;}
OdpowiedzUsuńno nie? szukam sposobu na przechowywanie dłużej tego co zdejmujemy z twarzy, żeby porozwieszać w ogrodzie na 31.10 ;) dzieciaki sąsiadów znów będą rozdziawione zaglądać przez płot jak wtedy, kiedy zrobiłyśmy wisielca w skali 1:1, który wyglądał jak autentyczny ;D
Usuńno ja nie wiem, czy chciałabym być Twoją sąsiadką ;))) hihihihi...
Usuńja bym nie chciała ;D
Usuń[zwłaszcza, że z mojego manekina krawieckiego, w moich ciuchach był i w tresce jak moje włosy... mieli prawo się wystraszyć całkiem nieźle :D]
jesoooooo!!!! :D
Usuńjak będziecie mieć ochotę i pamięć, to przypomnijcie mi w październiku, wkleję go i parę fajnych dyń jako inspirację ;)
Usuńjak zwykle genialna recenzja!masz polot i fantazję dziewczyno!
OdpowiedzUsuńależ ja tu tylko spisuję życie i bohaterów wydarzeń ;)
Usuńale wszystko tak fajnie ubierasz w słowa, że chce się to czytać:)i zawsze pojawia sie niekontrolowany uśmiech...to jak odruch bezwarunkowy:)
Usuńtakie słowa sprawiają, że palce same rwą się do pisania, a po każdej publikacji serce drży z niepewności... ucieszy Was? spodoba się? aż pojawia się pierwszy komentarz... później drugi i kolejne... i każdy jeden sprawia, że uśmiech nie schodzi mi z twarzy, a dłonie siłą ciągną mnie same do klawiatury...
Usuń:)
każda z nas ma chwilę niepewności po opublikowaniu posta...naturalna sprawa:)i wiem jak ważne jest wsparcie o dobre słowo od życzliwych osób, które potrafia zdziałac cuda i sprawić, że chce się pisać i tworzyć nowe posty:)
Usuńdziękuję :* tak raźniej wiedzieć, że nawet Wy miewacie tremę :)
Usuńproszę bardzo:)
Usuńżyczę udanej niedzieli:)pozdrawiam:)
Yves Rocher ma świetną maseczke peel off ale ma alkohol w składzie ;/
OdpowiedzUsuńSłońce, ale każda peel-off ma alkohol w składzie, inaczej by nie zasychały ;)
Usuńpóki mi skóry nie wyżre, a niech sobie ma, byle wyjmowała te wszystkie paskudy ze skóry i zdejmowała szarzyznę ;) w końcu po coś mamy na później mocno nawilżające kremiki ;)
a recenzowałaś ją już może?
Usuńnie recenzowałam :) ale uzylam ze dwa opakowania jednak ten alkohol tam ranił mnie :D oddałam zapasy w rozdaniach ^^
UsuńUwielbiam takie maseczki do zrywania :D
OdpowiedzUsuńU mnie też maseczkowo i według Młodego strasznie (darł się, żebym ściągała potwora z twarzy)
dobre :D
OdpowiedzUsuńDawno temu maseczki z Avonu dawały radę, ale to było bardzo dawno, Linia Planet Spa.
OdpowiedzUsuńWspółczuję sąsiadom widoku wisielca, szalone pomysły:)
Pozdrawiam
na avon nigdy dobrze nie reagowałam... może teraz coś się zmieniło, ale uczulała mnie większość produktów..
Usuń:)
Lubię maseczki peel-off, choć obecnie szukam czegoś ciekawego. Mam dwie z Avon, ale jeszcze ich nie testowałam.
OdpowiedzUsuńmam jedną z Avonu , taka ciemno fioletową z winogronem:)
Usuńjeszcze nie miałam takiej maseczki,
OdpowiedzUsuńfajnie wygląda po oderwaniu ;)
a jak fajnie się odrywa! ;)
UsuńA ja lubie maski z taką konsystencją ,ktore zastygają i nie trzeba się meczyć z ich zmywaniem :P
OdpowiedzUsuńno nie? szast prast i po wszystkim :D
UsuńLubię ją ;) Ale chyba nigdy nie udało mi się jej usunąć w jednym kawałku jak Tobie :D
OdpowiedzUsuńpoważnie? mi się nigdy nie drą :) może za cienką warstwę nakładasz?
UsuńJakoś dziwnym trafem, wszystkie moje maseczki tego typu trudno sie ściągały. Konsystencja w zasadzie podobna i niezbyt przyjemna w dotyku. Może pell-off tak już mają
OdpowiedzUsuńtrudno? oj, moje wszystkie łatwo bardzo..
UsuńHaha, idealnie opisałaś typowego peel-offa ze wszystkimi charakterystycznymi cechami takiej maski ;)
OdpowiedzUsuńLubię ten typ maseczek, z tej firmy peel-offa jeszcze nie miałam, wolę takie w większych opakowaniach, bo nigdy nie mogę dopasować odpowiedniej ilości, a jak jest za dużo to dłużej schnie. Używam też często peel-offów do samodzielnego przygotowania (w postaci proszku, który trzeba rozpuścić w wodzie) - one z kolei nie grożą przypadkową depilacją, bo schodzą bardzo łagodnie.
ja nie lubię z kolei za delikatnych kosmetyków ;)
Usuńa te 8 ml wydaje mi się perfekcyjne i schnie w kwadrans, choć ja ściągam jak się poodkleja wokół ust ;)
Dobry patent: depilacja i pielęgnacja w jednym ;)
OdpowiedzUsuńhahaha, szkoda, że niekontrolowana w większości ;D
UsuńJa do tej pory nie trafiłam na lepszą maseczkę od tej- zużyłam już nie wiem ile tych saszetek i do mojej cery jej działanie jest super. Nigdy mi się w sumie też nie zdarzyło, żeby mi coś wydepilowała przypadkiem ;P. Kiedyś użyłam dla odmiany maseczkę Peel Off od Nivea, ale to był dopiero koszmar. Trzymałam ją o 5 minut krócej niż powinnam, bo skóra po prostu zaczęła mi się palić. Kiedy zdjęłam to cholerstwo miałam przez dwa dni twarz czerwoną jak Indianin a przez pierwszy dzień do tego gorącą :(.
OdpowiedzUsuńuuu, to nieciekawe przejścia z tą nivea. ale tej też mam juz spory zapas, bo mi odpowiada :D
Usuńkupię ją :P
OdpowiedzUsuńjak chcesz bardziej straszyć to proponuję Acne Killer:P też usuwa się 'skórę' tylko czarną.;d maź jak smoła.;d
aaa, słyszałam, słyszałam :D koniecznie muszę ją wypróbować! :D
UsuńHaha uwielbiam te maseczki :) Zawsze jednak się obawiam czy nie wyrywają meszku na twarzy i nie urośnie mi od tego broda :O
OdpowiedzUsuńmeszek wyrywają :) mam zdjęcia na dowód jeżeli chcesz zobaczyć ;)
Usuńale też nie zauważyła, bym się zamieniła w wikinga, więc chyba nie jest tak źle ;)
Lubię tego typu maseczki :)
OdpowiedzUsuń