Główne bohaterki, będące swoimi największymi wrogami, wypiły eliksir nieśmiertelności. Jednak za późno dowiadują się, że o swoje ciała powinny szczególnie dbać, by się nie rozpaść, ponieważ się nie regenerują... Jeżeli nie oglądałyście, powinnyście to koniecznie nadrobić! Wtedy reszta notki nabierze też całkiem innej głębi ;)
My oglądałyśmy... byle to raz ;) i uwielbiamy ten film, ponieważ śmiejemy się zawsze, że tak kiedyś i my będziemy tak chodzić sobie we dwie, i łatać się nawzajem... trochę kleju tutaj, trochę farby tam, a żeby trzymać się prosto to kij od szczotki w majtki i taśmą samoprzylepną dookoła ;)
I pierwszy taki specyfik nawet mamy już w swoich zbiorach! ;)
UJĘDRNIAJĄCY KOLAGEN DO CIAŁA -
BINGO SPA
A wszystko zaczęło się...
kiedy dostałyśmy maila z propozycję współpracy od sklepu Naturica.pl...
Współpraca już od samego początku zapowiadała się świetnie, ponieważ dostałyśmy pełną dowolność praktycznie we wszystkim. Bardzo przyzwoita kwota do "wydania", wybór kosmetyków według własnych preferencji, brak nacisków co do terminów, dzięki czemu mogłyśmy przetestować każdy z wybranych dogłębnie i gruntownie. Później błyskawiczna przesyłka, a doskonały kontakt i odpowiedzi na pytania pokazują, że każdy klient potraktowany będzie profesjonalnie.I nadszedł nareszcie czas, kiedy naszą wiedzą zdobytą na własnych włosach i ciałach możemy się z Wami rzetelnie podzielić...
Ale wróćmy do "Ze śmiercią jej do twarzy"... znaczy do Przywracającego Jędrność Kolagenu do Ciała, który wygrzebałam z zakładki "Opalanie, Solarium, Kosmetyki" w sklepie Naturica.pl
Naturalnie jestem posiadaczką skóry białej o zabarwieniu niebieskim. Gdyby efekty specjalne w filmach nie były tak świetne i rozpowszechnione, zrobiłabym mega karierę, zgarniając wszelkie role wampirów, zombie i umarlaków z tą swoją specyficzną barwą ;) Klasyczny, czysty Typ Zima. Powiedziałabym, że nieskalany, ale kalam go regularnie słońcem i solarium, by ludzi nie straszyć ;)
A jak wszyscy dobrze wiemy, słońce, a przede wszystkim solarium, naszej skórze, urodzie i długo-dobrze-wyglądaniu nie służy. Skóra się szybko i widocznie starzeje, wiotczeje, wysycha, i łuszczy, a wręcz czasami i schodzi płatami.
Z nas również, a w szczególności z Cholery Jasnej ;) Ja praktykuję raczej przede wszystkim przesuszenie z pomarszczeniem, odwodnieniem i osypywaniem się :D
Nie dziwi więc Was, że w okresie wiosennym na widok takiego produktu od razu zakrzyknęłam "CHCĘ!" ? ;)
Czy jednak tak obiecujący zestaw obietnic spełnił się chociaż trochę w praktyce?
Sprawdźmy.
OPAKOWANIE:
Pierwsze, z czym się stykamy. Zanim jeszcze dogrzebiemy się do zawartości, trzymamy w dłoni butelkę.
Odkręcamy zakrętkę, patrzymy na etykietę. To wszystko zanim będziemy mogły wciągnąć w płuca pierwsze doznanie - zapach - a więc to ono ma wpływ na ten element, o którym się mówi "naprawdę liczy się pierwsze 30 sekund kontaktu. To one decydują o całej reszcie".
I tu niestety... wielka porażka.
Wysoka, przezroczysta i estetyczna butelka zakręcana na [chyba] aluminiową zakrętkę, co prawda pozwala kontrolować ilość zawartości i wygląda elegancko w łazience, ale kompletnie nie pozwala dostać się humanitarnie do zawartości. Musimy się namachać, nastukać, namęczyć, by dobrać się do kosmetyku.
Całe szczęście, że można ją trzymać "na głowie", co nieco cywilizuje ten proces ;) kiedy zawartość jest w szyjce, możemy lekkim naciśnięciem wylać porcję na dłoń.
Cena za 300ml zapłacimy 11,70 na przykład TUTAJ
SKŁAD:
gliceryna, alkohol i parafina wysoko w składzie, kiedy przeczytałam to pierwszy raz, zastanawiałam się poważnie, czy to był na pewno dobry wybór, bo byłam pewna, że posmarowanie się będzie oznaczało śliską warstwę i wysuszoną później skórę.
Na szczęście moje obawy się nie sprawdziły.
ORGANOLEPTYCZNIE:
Zanim uda nam się Kolagen wydobyć z wnętrza, dociera do nas na pewno śliczny zapach kosmetyku. nie wiem czemu, ale kojarzy mi się on z tymi hotelowymi, ale wysokopółkowymi. A może właśnie konkretnie ze SPA? Słodko-kwiatowy, pachnie jak biało-różowy bukiet przyjemności. Uwaga, może uzależnić ;) Osobiście mogłabym chodzić po ulicy z nosem w butelce, mimo, że wolę zapachy lekkie i świeże..
Kiedy rozsmarujemy go na skórze, stłumi lekkie zapachy, na przykład żelu pod prysznic, i będzie się na skórze przez długi czas utrzymywał bez problemu.
A rozsmarujemy go bardzo łatwo, ponieważ pod wpływem ciepła, jego żelowo-kremowa konsystencja upłynnia się, i zanim się wchłonie, co robi bardzo szybko, można spokojnie rozsmarować go po dużej powierzchni skóry, co czyni go bardzo wydajnym.
DZIAŁANIE:
Kiedy rozprowadzimy kosmetyk po skórze, wchłania się błyskawicznie, i po parunastu sekundach, kiedy mamy lekkie wrażenie delikatnej lepkości, wszystko znika, i pozostaje coś... fantastycznego!
Sucha na powierzchni, ale jednocześnie miła, miękka i gładka skóra [a sprawdziłam to nawet na piętach!]. Jakby wilgoć przeniosła się po prostu pod jej powierzchnię. Można od razu wciągnąć na siebie łaszki i pobiec w świat, co dla mnie, raptusa, jest baaardzo ważne.
Początkowo sądziłam, że w takim razie to tylko wrażenie. Ale mam na to swój żelazny test. Łydki.
Moje łydki to istna Sahara. skóra na nich jest twarda, spękana, z wyraźnie zarysowanymi "pęknięciami" na całej powierzchni. Przeciągnięcie po nich paznokciem pozostawia[ło] białą sypiącą się szramę.
Dzięki temu kolagenowi całkowicie zapomniałam o tym efekcie.
Podobnie, moje łokcie przestały różnić się w dotyku od ramion, a uciążliwe twardnienie mieszków włosowych z tyłu ramion - zmniejszyło się drastycznie, i to zarówno w dotyku, jak i kolorze. Koniec z zaczerwienieniami na łapkach! Koniec z walką i kontrolowaniem ich, koniec z rękawkami! :D
Dodatkowo dołączyłam ten specyfik do mojej agresywnej kuracji likwidującej pas starych rozstępów.. Nareszcie po zabiegach podrażnienie skóry znika w kwadrans, efekty przyspieszyły gwałtownie, a przeciągając palcami poniżej swojej talii nie czuję różnic "skóra-rozstęp-skóra"!!
Jej napięcie i regeneracja są naprawdę widoczne.
A co do działu, w którym ten kosmetyk znalazłam? Na spotkaniu blogerek w Warszawie, mimo, że byłam po przegięciu z opalaniem i jeszcze o poranku wyglądałam jak mój wąż podczas linienia, nigdzie tego defektu nie było widać ;) wiele godzin po tym, jak się posmarowałam, Kolagen nadal utrzymywał moją skórę razem ze sobą, a co więcej, po kolejnych paru aplikacjach - przestałam ją z siebie zdejmować!
Szkoda, że nie miałyśmy tej buteleczki, kiedy się spiekałyśmy! Nie byłoby szorstkich ramion, nie byłoby sypania się, opalenizny w łaty... czysta miękkość i piękny zapach...
Ale ale. Tak całkiem różowo nie jest, bo Kolagen, wymaga dosyć częstej aplikacji na początku by pokazał swoje spectrum działania. Na noc warto go potraktować na wierzch czymś budującym płaszczyk przeciw uciekaniu wilgoci ze skóry, lub stuningować kosmetyk kapką ulubionego olejku.
Ale proszę, Bingo Spa! Błagam! Dołączcie do tych buteleczek dobrą pompkę! A zobaczycie, że Wasz Ujędrniający Kolagen do Ciała stanie się kosmetykiem ukochanym przez wszystkie suchoskóre, łuszczące się, uzależnione od opalania, i nie lubiące gubić skóry Kobiety! I nie tylko. Bo jestem pewna, że te zaganiane, nie lubiące długiego ciapania się, czekania na wchłonięcie i efekty - również :)
My na pewno dołączamy go do kuferka "a kiedy już znajdziemy eliksir nieśmiertelności, który nie zatrzyma czasu..." ;)
Cholera Naczelna
Fakt, że otrzymałam ten produkt do testów od sklepu,
nie miał wpływu na moją ocenę.
fajny produkt za niewielkie pieniądze
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
UsuńOglądałam ten film:) Co tu dużo mówić, jest świetny:)
OdpowiedzUsuńKupię sobie te cudeńko:) Muszę je koniecznie wypróbować:)
Opakowanie przeboleję:) Dam radę:)
Będę z ciekawością czekać na Twoje doznania :)
UsuńJa mam podobne akcje z łydkami i też są moim papierkiem lakmusowym jeśli chodzi o kosmetyki do nawilżania :) jeśli coś nawilży łydki to znaczy, że jest dobre! Mam już zaplanowane zakupy z Bingo Spa, więc sobie jeszcze dołączę ten kolagen...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ewa
www.la-garderobe.pl
ach te łydki!! ale prawda, że to przydatne do testów? ;)
UsuńHehe, prawda, prawda- bardzo przydatne jest takie hardkorowe miejsce, takie "lustereczko powiedz przecie..." ;)
UsuńPo tytule myślałam, że tak się strasznie lepi, że klejem go nazwałaś, dobrze, że tak nie jest:)
OdpowiedzUsuńcóż, na skórę, która złazi, działa dosłownie jak klej... ;)
UsuńUwielbiam "Ze śmiercią jej do twarzy", odkąd go obejrzałam jako nastolatka przyrzekłam sobie, że będę o siebie dbać coby się nie rozpaść ;)
OdpowiedzUsuńDołączam się do apelu o pompkę.
kiedyś zrobimy sobie zlot kosmetyczny z oglądaniem tgo filmu :D
UsuńChyba własnie dowiedziałam się o "lekarstwie" na moją wiecznie przesuszoną (i to wcale nie od słońca) skórę:) Co do karnacji, to ja tez bym mogła grać damską wersję "lśniącego Edwarda" bez charakteryzacji;)
OdpowiedzUsuńbłękitna krew? ;)
Usuńa wodę pijesz? :) zwykłą, niegazowaną... coby kompleksowo działać, też od środka? :) [osobiście nienawidzę, ale lato idzie, zaczynam już pić ;) ]
Piję, co prawda nie zawsze te 2 litry, ale ogólnie staram się pamiętać:)
UsuńJakoś nie kupuję kosmetyków tej firmy :)
OdpowiedzUsuńja dotąd też nie miałam okazji :)
UsuńTeż lubię ten film. I jeszcze rola pierdołowatego Bruce'a:) A co to za agresywna kuracja na rozstępy? Szkoda,że nie wiedziałam wcześniej o tym kolagenie, bo coś czuję,że się mocno zjaram jak wyjadę:P
OdpowiedzUsuńwszystkie trzy kreacje głównych postaci były ge-nial-ne :D
Usuńa kuracja... taki mój mały eksperyment :) póki co moje "trzynastolatki", które nawet laserem już próbowałam usuwać [i "ziazi" miałam jakich mało], zaczynają w końcu przechodzić do ofensywy... jak je wykończę, to pewnie się podzielę dobrymi wieściami :) [albo sprzedam recepturę serum koncernowi kosmetycznemu za fortunę! a co! ;) ]
No to trzymam kciuki:) Ja dziś usłyszałam,że na moje stare rozstępy mogę sobie walnąć dużo zabiegów z laserem w roli głównej,a i tak możliwe że to niewiele da:( Jak już będziesz sprzedawać recepturę to pamiętaj o zniżce dla Malinek:P
Usuńwiesz, w zniknięcie nie wierzę ;) tak samo jak w garbate aniołki ;)
Usuńale różnicę widzę [i czuję pod palcami] jak narazie taka, że aż miło :) zwłaszcza w porównaniu do stanu dotychczasowego :)
Ja też go chcę <3 nic tylko będę musiała wypróbować:))
OdpowiedzUsuńja już nawet na skutej słońcem skórze go wypróbowałam, ok, musiałam wrócić do aplikacji paru co krótki czas, ale znowu dał radę :D [tfu tfu] póki co, skóra nie złazi mi ani z ramion, ani nie kruszy się na łydkach :)
Usuńwięc śmiało próbuj i będę czekać na Twoje efekty :*
Film oglądałam i uwielbiam. Natomiast kolagen miałam (tzn. nadal mam) i nawet go polubiłam. Ale polecam też wersję w butelce z pompką ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię go tylko do smarowania skóry nóg po goleniu. mam straszne pozdrażnienie na łydakch i właśnie ten balsam dobrze sobie z nim radzi ;) a dokładnie parafina w nim zawarta :D nie wiem czemu, ale pomaga mi ;)
OdpowiedzUsuń