Ale kiedy po nich chodzę, najczęściej łapię kompleksy.
Nie oszukujmy się.. To fakt, że po pierwszym ćwierćwieczu zaczyna się równia pochyła w dół.
Co nie znaczy, że nie chcę też wyglądać świetnie! Mam DOPIERO 34 lata, ale w ciągu ostatnich paru nabrałam większego dystansu do pewnych spraw, a kiedy widzę artykuły "zadbaj o siebie po trzydziestce", "czego zdecydowanie nie możesz po trzydziestce", "kremy przeciwzmarszczkowe 35+", "wiek jej nie oszczędza - ukończyła 30 lat! to koniec jej kariery?" [...] traktujące mnie jak staruszkę, która nie powinna pokazywać już nawet kolan, a fryzury dla mnie to niemal obowiązkowo włosy max do ramion, to mam w sobie wewnętrzny konflikt kompleksów z aspiracjami.
Nie chcę "starzeć się z godnością"! Nie jestem "kobietą w średnim wieku", której coraz mniej "wypada"! Jestem młodą kobietą, która jeszcze dłuuugo chce słyszeć komplementy, a nie wmawiać sobie, że w tej garsonce wyglądam dobrze, a krótkie spodenki mogę nosić tylko na pikniku z dala od ludzi :P
Nie oszukujmy się.. Podziwiam tych, którzy mają codziennie czas, energię, pieniądze i.. konsumentów, na to, by machnąć wymyślne śniadanie, dwudaniowy obiad i ciacho na deser, a później jeszcze romantyczną kolację. Ah! No i przemianę materii! :D
U mnie w domu: śniadanie młode jedzą w kuchni, kiedy reszta walczy zaciekle o łazienkę, cokolwiek wymyślniejszego niż kanapka do szkoły i tak skończyłoby zmiażdżone w czeluściach plecaków, obiad zwykle wiąże się z "mogę zostawić ziemniaki?" a kolacja? moje ulubione to te dla przyjaciół, oni przynajmniej doceniają to co dostają ;)
Desery codziennie jak to widzę na kuchennych blogach? Dorosła połowa rodziny miałaby tyłki wielkości trzydrzwiowych szaf i gardła nadwyrężone darciem się "zjedz coś normalnego!", "jak to nie jesteś głodna?", dlaczego znowu jedzenie jest w śmietniku!!!".
Ale wyspecjalizowałyśmy się w gotowaniu szybko, sprytnie i smacznie. A jednocześnie korzystamy z każdej okazji, by spróbować nowości i przekonać do nich młode, ściągamy przepisy, pomysły i przyprawy z różnych stron świata, eksperymentujemy...
Nasze domy, mieszkania, nie wyglądają jak z katalogów, chyba, że sensem naszego życia jest ogarnianie, sprzątanie, trucie latoroślom, tudzież mamy od tego panią ;) Wiosenne porządki przypominają prace archeologiczne, choinkę najchętniej byśmy pakowali i chowali ubraną, a za magiczną skrzynię o pojemności czarnej dziury do chowania tego wszystkiego [czasem łącznie z pokojem dzieci w całości, nawet bez otwierania] dalibyśmy się pokroić.
Do tego czasy zmuszają nas do oszczędności, a reklamy przekonują, że każdy produkt jest "tym jednym jedynym", a my, kiedy już w końcu trafimy na coś lepszego niż inne, boimy się szukać ideałów.
Na pokój dziecięcy polecam kropelki uspokajające i nie otwieranie drzwi, ale na resztę... bywają różne ciekawe triki! :)
No a dookoła jeszcze technologia "bez której nie możemy żyć". Zasypują nas nowinki techniczne, po rozpakowaniu prezentu musimy najpierw przeczytać instrukcję obsługi, a najskuteczniejszym sposobem na zawołacie młodych na obiad jest wysłanie sms-a albo wpisanie im zaproszenia na facebooku. Jak się w tym odnaleźć? Co jest warte wydania pieniędzy, a co ląduje w głębokich szufladach po pierwszym użyciu? Jak nie stać się niewolnikami setek niepotrzebnych sprzętów? Sprawdźmy to razem. Gadżeciary. To już dawno przestało być obelgą a stało się określeniem każdej z nas.
A Wy?
Należycie do tych w okolicach dwudziestki, czy bliżej Wam do wieku matek tych szczęściar? ;)
Potraficie poświęcać się urodzie po całości z setką wyrzeczeń, czy szukacie sposobów na to, aby ułatwić sobie sprawę arsenałem kosmetyków wklepywanych pospiesznie w siebie, podczas gdy latorośle walą w drzwi łazienki wołając "wyjdź już, pogódź się z wiekiem, nic ci bardziej nie pomoże" ? ;)
Szukacie trików "jak szybko", "jak łatwo", "jak tanio" na przemian z "jak nie udusić*"?
[* męża, dzieci, teściowej, szefa - niepotrzebne skreślić ;) ]
Chcecie się odnaleźć w tym całym "cyfrowym szumie" i sprytnie zorganizowanym mieszkaniu przy pysznym posiłku zmontowanym w wolnej chwili, z dzieciakami pałaszującymi "aż im się uszy zatrzęsą", a jednocześnie mieć więcej czasu dla siebie i finansów na przyjemności [albo rachunki ;) ]?
Czytajcie, pytajcie, dyskutujcie, sugerujcie, obserwujcie... Jest nas cztery, cztery Cholery.. Do zobaczenia na łamach bloga :)
Cholera Naczelna :)
obrazek z www.demotywatory.pl |
Zostanę tu na dłużej, bo zapowiada się ciekawie :) Pozdrawiam, 30-letnia mama, żona, kobieta nieidealna :)
OdpowiedzUsuńPS. ach, ta weryfikacja obrazkowa komentarzy... ;/
Witaj Angela :) Miło mi gościć Cię w moich progach :)
OdpowiedzUsuńDobrze, ze piszesz o "kapczach", bo ja ich nie mam i nie wiedziałam, że są dla osób piszących z zalogowanych kont ;) już usuwam :*
Dziękuję :) rozgość się proszę :*
OdpowiedzUsuńCholero Jasna... pardon Naczelna ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to mi się podoba, ale wszystko, co napisałaś w tekście powyżej, pasuje do mnie jak ulał.
Mam dopiero (już?!) 37/38 lat - według niektórych "pora umierać". Matka Polka Siatkarka, która z jednej strony chce przekonać świat (i siebie) że wszystko potrafi a z drugiej ma ochotę dać nogę z domu od Małża i ukochanych trzech Potworów ;-). Miło Ci było "przeczytać" ;-)
Oczywiście w ostatnim zdaniu powinno być "Miło Cię było "przeczytać" ;-)
UsuńDOPIERO ! :) masz DOPIERO 37/38 lat :)
Usuńa uciec gdzieś czasami, na trochę, warto ;) choćby miało być to nawet tylko zamknięcie się w łazience z maseczką na twarzy, laptopem, słuchawkami na uszach i kartką na drzwiach "z powodów technicznych pomieszczenie niedostępne, najbliższa toaleta u sąsiadów albo w krzakach" ;)
super styl pisania, na pewno przeczytam więcej wpisów
OdpowiedzUsuńCiekawie piszesz, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuń